Diablo pokonał rywala, choć walka nie zachwyciła kibiców
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk pokonał w poznańskiej Arenie Noela Gevora i stał się głównym pretendentem do walki o pas mistrza świata IBF w wadze junior ciężkiej.
Wielki boks wrócił do stolicy Wielkopolski po dłuższej przerwie, ale nie przyciągnął tłumów: trybuny obiektu były wypełnione mniej-więcej w połowie.
W ringu stoczono w sumie 7 zawodowych pojedynków. Wielkopolskę reprezentował m.in. Kamil Gardzielik, który już na początku walki z Przemysławem Gorgoniem był liczony, ale ostatecznie pokonał rywala na punty. Swoje starcia wygrali również Przemysław Zysk, Kamil Wierzbicki, Przemysław Runowski i Oleksandr Stretsky.
W końcu do ringu wyszli doświadczony Rafał Jackiewicz i Patryk Szymański. Tego drugiego wspierała liczna reprezentacja rodzinnego Konina. Jackiewicz wszedł do ringu w rytm "Czterdziestolatka" i wydawało się, że pojedynek nie potrwa długo: weteran był liczony po kilku ciosach 23-letniego Szymańskiego. Doświadczony wojownik jednak się nie poddał i choć ostatecznie dość wyraźnie przegrał na punkty, to pozostawił dobre wrażenie. Walka była ciekawa i przyniosła kibicom znacznie więcej emocji niż późniejsze starcie wieczoru.
W pojedynku Gevora i Włodarczyka mało było efektownych akcji, a więcej chowania się za gardą i czekania na ruch przeciwnika. Pięściarze nie porwali publiczności i nie może dziwić, że często w sali słychać było jedynie głos kilkuletniego chłopca krzyczącego "dajesz Diablo dajesz!". Pozostali widzowie dość szybko stracili zapał do dopingu i przebudzali się jedynie przy nielicznych kombinacjach, które rzadko dochodziły celu.
Ostatecznie Diablo zwyciężył na punkty, co orzekli sędziowie z Polski i Holandii, a według Niemca lepszy był Gevor. Tak naprawdę możliwy był każdy werdykt i trudno było oprzeć się wrażeniu, że gdyby pojedynek toczono u naszych zachodnich sąsiadów, to z triumfu mógłby cieszyć się rywal Włodarczyka.
