Kogo stać na zakup mieszkania
Rynek nieruchomości w Polsce przeżywa rozkwit. Ogromny popyt na mieszkania nowe i na rynku wtórnym powoduje, że ceny szybują w górę. Mieszkania najszybciej drożeją w Poznaniu. Pojawia się więc problem, kogo stać na mieszkanie, którego metr kwadratowy kosztuje nawet sześć tysięcy złotych.
Jednym z większych problemów młodych poznaniaków jest panująca sytuacja na rynku nieruchomości. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że to właśnie posiadanie własnych czterech kątów jest jednym z najważniejszych elementów wpływających bezpośrednio na jakość życia w danym mieście. Nie inaczej jest w Poznaniu. Młodzi ludzie zwlekają z podejmowaniem kluczowych w życiu decyzji dopóki nie będą mieli pewności gdzie zamieszkają. Tymczasem w stolicy Wielkopolski o taką pewność jest coraz trudniej, a co za tym idzie trudniej jest myśleć o starcie do samodzielności.
Rynek mieszkaniowy w Poznaniu nadal ma spore luki. Nowe mieszkania powstają coraz częściej i coraz szybciej. Nadal jest to jednak zbyt mało aby zaspokoić potrzeby poznaniaków. Pozostająmieszkania na rynku wtórnym, ale te są bardzo szybko wykupywane. Sytuacja mieszkaniowa w Poznaniu jest o tyle specyficzna, że wiele mieszkań wynajmują studenci. Stąd brakuje atrakcyjnych wolnych ofert, a ceny są systematycznie podnoszone. Ogromny popyt na mieszkanie nie może dziwić z socjologicznego punktu widzenia. Szokuje jednak obserwując ceny. Jak informuje Głos Wielkopolski tylko w ciągu roku cena za metr kwadratowy mieszkania wzrosła aż o... 74 procent. W efekcie poznańskie mieszkania drożeją najszybciej w całej Polsce. "Najtaniej" mieszkań można szukać na Górczynie, tam metr kwadratowy kosztuje nieco poniżej sześciu tysięcy złotych. Ceny są wyższe na np. Wildzie, Ratajach, Piątkowie i Jeżycach. Te okolice to koszt około sześciu i pół tysiąca złotych za metr. Najdroższe są Nowe Miasto, Centrum i jego bezpośrednia okolica - tam ponad siedem tysięcy złotych może nie wystarczyć na zakup metra kwadratowego.
Młodzi poznaniacy najchętniej kupują kawalerki, co z pewnością wynika z oszczędności i mieszkania dwupokojowe. Większe lokale stają się najczęściej własnością rodzin z dziećmi. Nie trudno więc obliczyć, że niewygórowane oczekiwania wobec własnego "M" wiążą się z gigantycznymi pieniędzmi.
Kogo więc stać na taki zakup? Często nikogo, dlatego dla wielu rodzin jedynym ratunkiem są kredyty. O ile przychody danej rodziny są nieco ponad średnią to odsetki nie muszą oznaczać walkio przetrwanie. Wiele osób jednak kredytu nie dostaje lub nie jest w stanie regularnie go spłacać. Problem ten wiąże się także z sytuacją na rynku pracy. Coraz bardziej popularne umowy o dzieło, zlecenie itp. nie sprzyjają otrzymaniu pomocy ze strony banku. Ponadto, chętnie proponowane przez pracodawców, wynagrodzenie oscylujące wokół 1200 złotych na rękę szansę na otrzymanie kredytu niwelują, o jego spłacaniu nawet nie wspominając.
Stąd bardzo popularne jest wynajmowanie mieszkania mimo, że trzeba słono płacić nie będąc "na swoim". Szansę na sukces w tym kontekście zyskują także wspólnoty takie jak TBS, gdzie jednak łatwiejutrzymać własne "M". Wiele osób wychodzi także z założenia, że lepiej przez kilka lat inwestować we własny dom pod miastem, niż wydawać ogromne pieniądze na mieszkanie w bloku. Każda z opcji ma swoje zalety i wady, każda wymaga znacznych nakładów finansowych. Najczęściej jest więc tak, że jedynym ratunkiem pozostaje kredyt na wiele lat.