Poznań: zdesperowana rozwiesiła w mieście apel o pomoc. Potrzebne wsparcie
Przypadkowa osoba natknęła się na rozpaczliwy apel o pomoc umieszczony na jednym z drzew w Poznaniu. Dzięki jej zainteresowaniu o trudnym losie Patrycji dowiedzieli się internauci, którzy już ruszyli z pomocą.
- Moje życie to jedno pasmo nieszczęść - tak zaczyna się rozpaczliwy apel o pomoc. - Nie ma męża, bo znęcał się fizycznie i psychicznie nad rodziną. Mieszkam w lokalu, który cały jest zagrzybiony i nie mam ogrzewania, przez to syn choruje. Ja sama jestem chora na raka (...) Bardzo proszę o pomoc, bo życie traci już dla mnie sens - można przeczytać na kartce.
Paulina Grudzińska przyznaje, że sama nie widziała ogłoszeń rozwieszonych w mieście przez Patrycję. - Pokazała mi je koleżanka, która widziała ogłoszenie na drzewie. Postanowiłam pomóc i zadzwoniłam pod numer z tego ogłoszenia - mówi. - Okazało się, że Patrycja rzeczywiście potrzebuje pomocy, jest po chorobie nowotworowej, jej syn ma 11 lat. Mieszkają w fatalnych warunkach w kamienicy, bez ogrzewania - opowiada. - Gdy umieściłam zdjęcie z apelem o pomoc na Facebooku, odezwało się mnóstwo osób, które zadeklarowały pomoc rzeczową i finansową. Zawiozłam Patrycji jedzenie, ale potrzeby są ogromne - dodaje.
Skontaktowaliśmy się z Patrycją. Opowiada, że wynajmuje mieszkanie, za które musi płacić praktycznie tyle pieniędzy, ile ma w miesiącu - ponad 600 złotych. - Moja mama jest uboga i nie może mi pomóc. Z ojcem nie mam kontaktu. Mąż był w więzieniu za znęcanie się nade mną i dziećmi. Teraz nie mamy z nim kontaktu - podkreśla. Mieszka jedynie z 11-letnim synem.
W środę u kobiety pojawiła się pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Wypełniłyśmy kilka wniosków, między innymi o zasiłek okresowy czy obiady w szkole dla syna. Ale załatwienie formalności z pewnością potrwa. Jutro mam też wypełnić wniosek o mieszkanie socjalne - zaznacza.
Patrycja chętnie podejmie pracę, choć nie może być ona ciężka, ze względu na jej stan zdrowia. - Byłam opiekunką osób starszych, sprzątałam restaurację i biura. Ale przez chorobę musiałam zrezygnować z pracy. Nie miałam pieniędzy na leki, nie miałam siły żeby wstać z łóżka. Teraz jest już nieco lepiej, ale wciąż muszę chodzić na kontrole do lekarza. Chciałabym pracować - zapewnia.
Na Facebooku powstało już wydarzenie "Razem dla Patrycji i Maurycego". Będą się tu pojawiać informacje o sytuacji Patrycji i jej syna. Osoby, które chciałyby pomóc mogą kontaktować się z Patrycją (numer telefonu na ogłoszeniu) lub wejść na profil utworzony przez Paulinę.
Najpopularniejsze komentarze