Były piłkarz Lecha: awans do I ligi zrodził się w bójce pod dyskoteką
- Awans Lecha zrodził się na parkingu pod trzcianecką dyskoteką - mówi Artur Bugaj, były piłkarz Kolejorza, który pomógł mu w powrocie do I ligi.
46-letni obecnie Bugaj bronił barw poznańskiej jedenastki od początku sezonu 2001-2002 do grudnia 2002 roku (w styczniu 2003 trafił do Ceramiki Opoczno). W pierwszym roku pomógł wywalczyć Kolejorzowi awans do ówczesnej I ligi.
Bugaj, obecnie trudniący się biznesem, udzielił wywiadu portalowi Weszlo.com. Mówił w nim m.in. o swoich obawach związanych z przenosinami do Poznania: w przeszłości był bowiem związany z Pogonią Szczecin. - Ale swoją grą zaskarbiłem sobie sympatię kibiców - przekonywał.
Wspominał także świetny klimat, który panował wówczas na trybunach i w zespole. - Świetna atmosfera w szatni, po meczach jeździło się razem na dyskoteki. Jak imprezy, to w szerokim gronie, z dziewczynami, żonami. To, co nas najbardziej związało, to obóz w Trzciance - opowiadał Bugaj.
Jak wyjaśnił, ówczesny trener pozwolił piłkarzom wyjść na lokalną dyskotekę, co skończyło się bójką z mieszkańcami okolicy. - Jak wioska na wioskę, jak banda na bandę, ustawka, butelki na głowach rozbijane. Parking żużlowy, w jednym momencie zrobiło się tyle kurzu, że nie widzieliśmy dokładnie, z kim się bijemy. Raz w ostatniej chwili wyhamowałem - dostałby ode mnie Błażej Telichowski (śmiech). Norbert Tyrajski, szafa dwa na dwa, po dwóch zabierał. Ja też zaprawiony na szczecińskich, szybko się odnalazłem, na pewno nie stałem pod salą. Ale nikt nie stał, co strasznie na scementowało - relacjonował.
Sezon 2001/02 zakończył się dla Kolejorza powrotem do I ligi. - Awans Lecha zrodził się na parkingu pod trzcianecką dyskoteką. Każdy zawodnik to poświadczy. Tam zrodziła się atmosfera jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Z ręką na sercu, po tym skoczylibyśmy za siebie w ogień - zapewnił Bugaj.