Bezskuteczne poszukiwania zagnionego nad jeziorem
Ślad urywa się w miejscu pozostawionych na brzegu jeziora rzeczy. Co stało się z mężczyzną, który zaginął w piątek nad Jeziorem Kołatkowskim? Nurkowie chcieli wykluczyć najgorsze i przeczesywali dno w poszukiwaniu ciała. W końcu zapadła decyzja o przerwaniu akcji. Wszystko wskazuje jednak na to, że może się potwierdzić czarna wersja zdarzeń, bo mężczyznę widziano wcześniej pod wpływem alkoholu.
Nurkowie z Kościana dwa dniszukali mężczyzny, który prawdopodobnie utonął w jeziorze Kołatkowskim w gminie Pobiedziska. Oddalił się z miejsca pracy o godzinie 13 i nie wrócił. O godzinie 15 współpracownicy udali się nad jezioro, gdzie znaleźli jego rzeczy - relacjonuje mł. asp. Wojciech Marciniak z Komisariatu Policji w Pobiedziskach.
37- letni mężczyzna z Murowanej Gośliny pracował na działce tuż przy jeziorze. Prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. Swoje ubranie pozostawił tuż przy brzegu, jednak nikt nie widział, w którym miejscu wszedł do wody. Nie wiemy dokładnie w którym miejscu ta osoba przebywała. Jeden świadek mówi, że go widział na wysokości pomostu. Okolicę pomostu całą przeszukaliśmy - powiedział asp. Sławomir Flis ze Specjalistycznej Grupy Wodno-Nurkowej z Kościana. Jezioro w tym miejscu ma około 5 metrów głębokości. Rok temu w tym miejscu utonął 14-letni chłopak. Jego ciało znaleziono dopiero po tygodniu. Choć woda jest przejrzysta, nurkowieprzez dwa dni bezskutecznie próbowaliznaleźć zaginionego w piątek mężczyzny.
Poszukiwania prowadzili nurkowie ściągnięci na miejsce z Kościana. Choć w poznańskich jednostkach straży pożarnejtakże pracują nurkowie, nie mogą brać udział w akcji. Nie mają bowiem wymaganych dla nurków licencji zawodowych.
Ostatecznie zapadła decyzja o przerwaniu poszukiwań. Teraz pozostaje oczekiwać, że jeśli sprawdzi się czarny scenariusz zdarzeń, ciało samoistnie wypłynie na powierzchnię.
