Nie znosimy wracać z urlopu. Ułatwia to pogoda
Ciepła woda, gorący piasek na plaży i prażące nad głowami słońce. Te trzy czynniki powodują, że powrót z urlopu staje się nadzwyczaj ciężki. Tymczasem tegoroczne urlopy poznaniacy kończą... szybciej i chętniej. Wszystko dlatego, że przemoczeni i przewiani z mniejszym żalem wracamy do domu.
Tempo, w jakim żyjemy sprawia, że bardzo trudno znaleźć czas na odpoczynek. Co więcej, kiedy już uda się -choć na kilka dni -wyrwać z pracy, to pojawia się spory problem z efektywnym wykorzystaniem wolnego czasu. Przyjęło się, że idealny urlop nie powinien być krótszyniż dwa tygodnie. Pierwsze dni pozwalają na uwolnienie myśli od codziennej gorączki związanej z pracą, a resztę wolnego można przeznaczyć na całkowity relaks i przysłowiowe "ładowanie akumulatorów". Problem w tym, że obecnie mało kto może sobie pozwolić na pozostawienie obowiązków służbowych aż na czternaście dni.
Poznaniacy coraz częściej są zmuszeni do wypoczywania w trybie przyspieszonym. Tydzień to, dla wielu osób, najdłuższy możliwy urlop. Jeśli więc odliczymy czas potrzebny na dojazd, na przykład nad Bałtyk, aklimatyzację, zwiedzanie okolicznych atrakcji -chwile przeznaczone na relaks okazują się bardzo ubogie. Do tego często wypoczywającym poznaniakom towarzyszytelefon komórkowy, który od czasu do czasu zadzwoni w kwestiach z goła odmiennych od wypoczynkowych i laptop, który pomoże na pytanie usłyszane w słuchawce znaleźć odpowiedź. Stąd często urlop kończy się wypoczynkiem okrojonym do minimum. Pozostają więc weekendy, które czasem uda się przedłużyć i zaznać choć odrobinę spokoju i relaksu.
Powrót z urlopu - nawet krótkiego - zawsze jest ciężki i często staje się powodem... wytężonej pracy psychologów. Jak się okazuje, nie tylko nie potrafimy efektywnie wykorzystać wolnego czasu, ale mamy także ogromne trudności z ponownym wdrożeniem się w pracę. Kłopoty z koncentracją, senność i brak cierpliwości powodują, że kilka pierwszych dni po urlopie kosztuje naswięcej sił, niż zdołaliśmy zebrać podczas wypoczynku.
Nieco inaczej wygląda sytuacja w tym roku. Pogoda, która kompletnie nie sprzyja wyjazdom, powoduje, że poznaniacy jakby chętniej wracają do domów. Szczęście miały osoby, które z urlopem trafiłyna kilka upalnych dni w pierwszej połowie lipca. Pozostali po kilku dniach mają dość deszczowych spacerów i oglądania świata spod parasola lub przez okno hotelowe i szybciej kończą urlop, by dalej odpoczywać w domu. Wiele osób odwołało urlopy w końcówce lipca, spora część poznaniaków zaczyna się wahać, czy nie zrezygnować z zaplanowanych na sierpień wyjazdów. Na tą chwilę synoptycy są ostrożni, jednak pojawiają się nieśmiałe zapowiedzi, że sierpień może się okazać wstępem do jesieni...
O wiele łatwiej wraca się z urlopu, kiedy pogoda całkowicie nie sprzyja wypoczynkowi na świeżym powietrzu. Jednak zdecydowanie lepiej, jeśli możemy o powrocie zdecydować sami, bez przymusu wynikającego z fatalnej aury, która w tym roku wyjątkowo krzyżuje plany wczasowiczów.