Naramowicka: "pociąg techniczny" bez ostrzeżenia wjechał na przejazd kolejowy

- Jakbym nie zahamował to bym do Was nie pisał - informuje nasz czytelnik, który w środę około 23.00 przejeżdżając ulicą Naramowicką natknął się na otwarte rogatki przy przejeździe kolejowym i... pojazd techniczny przejeżdżający po torach. PKP PLK przeprasza i zapewnia, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy.

W drugiej połowie maja na kilka dni zamknięto przejazd kolejowy na ulicy Naramowickiej w Poznaniu. Wszystko przez prowadzony tu remont. Obecnie kierowcy mogą się tędy poruszać, ale wciąż nie działają szlabany i sygnalizacja świetlna. Prace trwają i obejmują m.in. przejazdy oczyszczarką torową po przejeździe. Na jeden z takich przejazdów trafił nasz czytelnik.

- Szlaban otwarty, brak sygnalizacji. Jakbym nie zahamował to bym do Was nie pisał - wyjaśnia Łukasz. Nagranie wykonano około 23.00 w środę. Widać na nim otwarte szlabany i oczyszczarkę do tłucznia przejeżdżającą po torach. Nagranie pokazaliśmy Zbigniewowi Wolnemu z PKP PLK. - Ewidentnie widać, że przed przejazdem nie stoi osoba, która wstrzymywałaby ruch samochodowy, a obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa leży po stronie wykonawcy prac - tłumaczy Wolny.

Nagranie trafiło już do firmy, która wykonuje tu prace. - Firma została poinformowana, że takie sytuacje nie mogą się tu zdarzać i zapewniono mnie, że to się nie powtórzy. Pracownicy za to odpowiedzialni mają ponieść konsekwencje - dodaje Wolny. - Przepraszam za tę sytuację, to w ogóle nie powinno mieć miejsca - zaznacza.

Po opublikowaniu naszego artykułu zgłosił się do nas Piotr, który podobne zdarzenie zaobserwował na przejeździe przy pętli na os. Sobieskiego. - Przejechał pociąg towarowy i szlabany się podniosły. Ludzie zaczęli przechodzić a pociąg techniczny na drugim torze (właśnie tej firmy co remontuje - dokładnie taki sam jak na filmie) jedzie i zaczyna trąbić. Wiara była zdezorientowana. Część szła dalej, część stawała. Pociąg nawet nie zwolnił. Ostatni ludzie uciekali przed tym pociągiem na ostatnią chwilę. Napisałem do tej firmy ale nic kompletnie nie odpowiedzieli - wyjaśnia czytelnik. - Szczerze to byłem zszokowany bo naprawdę myślałem, że po kimś przejedzie (tym bardziej, że część studentów ma słuchawki w uszach i nie patrzy czy coś jedzie) - dodaje.

Informację od Piotra przekazaliśmy do PKP PLK.