Mały Kajtek już po przeszczepie: czuje się coraz lepiej
Mały Kajtek ze Śremu, dla którego w ubiegłym roku uzbierano w rekordowym tempie blisko 8 milionów złotych na leczenie w USA, jest już po przeszczepie komórek macierzystych. To szansa na nowe życie dla malucha, który cierpi na pęcherzowe oddzielanie się naskórka.
W lipcu pisaliśmy o małym Kajtku ze Śremu, który cierpi na pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Chłopiec bardzo cierpi, bo jego skóra jest delikatna - pęka przy niewielkim nacisku. Na portalu siepomaga.pl trwała zbiórka pieniędzy na bardzo kosztowne (6 mln złotych) leczenie chłopca w USA. Hojność Polaków przerosła oczekiwania rodziny malucha - w tydzień uzbierano blisko 8 mln złotych!
Chłopiec w połowie września poleciał wraz z mamą do Stanów Zjednoczonych, gdzie przyjęto go do specjalistycznej kliniki. Cały czas przechodził badania - konieczne było usunięcie m.in. wszystkich ząbków dziecka, które mogłyby doprowadzić do infekcji po przeszczepie.
W kwietniu odbył się długo oczekiwany przeszczep komórek macierzystych. W niedzielę minie miesiąc od operacji. Początki nie były łatwe. - Kajo dostał dzisiaj wysypki i bardzo gorączkuje - pisała pierwszego dnia po przeszczepie jego mama. - Ale jest silny JAK ZAWSZE. Wiem, że za jakiś czas będzie mógł założyć buciki, jego codzienność to nie będzie tylko ból. I niech zniknie chociaż połowa opatrunków - dodała.
Kolejne dni mijały z gorączką. Pojawiały się też inne dolegliwości, przez co chłopiec sporo czasu musiał spędzać w łóżku. Dodatkowo wystąpiło zapalenie błony śluzowej w buzi, co bardzo mu dokuczało. Maluch stracił też włosy - część wypadła po przyjmowaniu chemioterapii, a pozostałe trzeba było zgolić. - Jakbyście słyszeli jak on tłumaczy pielęgniarce, że musi obciąć włoski, bo mu w ranki wpadają, coś nieprawdopodobnego. Dzielny jak zawsze - pisze mama.
Na początku maja wyniki chłopca zaczęły się nareszcie poprawiać. Zdarzył się też jednak obfity krwotok z nosa, przez co konieczna była transfuzja krwi. Od kilku dni chłopiec nie gorączkuje i czuje się coraz lepiej. - Pomalutku lekarze próbują podawać większość leków do brzuszka. To jeden z wielu warunków, które trzeba spełnić, żeby wyjść ze szpitala. Rycerz od kilku dni po troszeczkę dostaje mleczko przez PEGa. Nieśmiało też zaczyna jeść buźką - relacjonuje.
Maluch jeszcze przez nawet kilkanaście tygodni będzie musiał przebywać w amerykańskiej klinice. Do Polski wróci dopiero wtedy, gdy nabierze sił - m.in. jego skóra będzie musiała się wzmocnić.