Nawet kilkuset Romów koczuje na byłych działkach przy ul. Lechickiej
Miasto deklaruje pomoc Romom, koczującym na byłych działkach przy ulicy Lechickiej. Pierwsze dzieci z tej społeczności już chodzą do szkoły.
Kilkudziesięciu Romów dwa lata temu zajęło działki, które po wywłaszczeniu na rzecz prywatnej osoby musiał opuścić Polski Związek Działkowców. Właścicielka z Warszawy do dziś nie interesuje się tym terenem. Altany zamieszkuje nawet dwustu Romów. Akurat nie ma ataków na koczowisko, to znaczy jest w miarę spokojnie, bezpiecznie co najmniej w tych momentach jest maksymalnie do 200 osób - mówi Katarzyna Czarnota, Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów.
Polskie prawo nie pozwala im zarejestrować swojego pobytu i - tym samym - uzyskać dostępu do świadczeń medycznych. Społeczność nie może nawet legalnie korzystać z wywozu śmieci. To jest konsekwencja tego, że jest trudność ogromna w wyrobieniu numeru pesel. To z kolei blikuje dostęp do ubezpieczenia, czy pomocy medycznej w wielu przypadkach - mówi Marcin Sośniak, Wydział Praw Imigrantów Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Właśnie brak dokumentów jest największym problemem Romów. Prawda jest taka, że aby uzyskać pomoc z pomocy społecznej trzeba spełnić określone warunki. Tutaj legalizacja pobytu jest jednym z nich - tłumaczy Anna Kolat-Joniak, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
A uzyskanie legalnego pobytu nie jest proste. Ze względu na swoje skrajne ubóstwo nie mogą przejść tych procedur dotyczących rejestracji, co stwarza taką sytuację, gdzie mamy do czynienia z ludźmi, którzy często nawet 20 lat mieszkają w Polsce a są niewidoczni dla systemu - dodaje Czarnota.
W ostatnim czasie udało się posłać do podstawówki troje dzieci, a dwie matki zostały zatrudnione w szkole jako asystentki opiekuńcze. Dwoje albo troje dzieci już jest objętych w szkole na ulicy Berwińskiego. Natomiast docelowo chcemy żeby wszystkie dzieci były objęte. Jednak też to musi być działanie z drugiej strony - mówi Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania.
Władze miasta w porozumieniu z Wielkopolskim Stowarzyszeniem Lokatorów chcą jeszcze bardziej zaangażować się w rozwiązanie problemu koczowiska. Nie wiadomo jednak co się stanie, kiedy teren będzie chciał zająć prywatny właściciel.
Najpopularniejsze komentarze