Klinika z Polnej wspiera rodzące z Afryki przekazując łóżka porodowe
Do Afryki trafią trzy łóżka porodowe z kliniki położniczej przy ulicy Polnej w Poznaniu. To właśnie w Afryce rodzi się najwięcej dzieci, a braki w sprzęcie medycznym są ogromne.
Sytuacja kobiet w ciąży mieszkających w Afryce jest ekstremalnie zła. Wie o tym fundacja Redemptoris Missio, która organizuje program "Położna w Afryce". W ramach programu do Afryki wyjeżdżają polskie położne, które odbierają tam porody. Dochodzi do sytuacji, w których matka umiera na progu szpitala, a następnie z jej ciała wyciągane są żywe noworodki. Nie przyjęto jej w szpitalu, bo nie miała pieniędzy. - Tam trzeba płacić za wszystko, nawet za to, by lekarz zbadał pacjenta. Trzeba uiścić tak zwaną opłatę za mydło, by lekarz mógł umyć ręce przed badaniem, a każda kolejna rzecz jest dodatkowo płatna. Poród w państwowym szpitalu jest bardzo drogi - mówi Justyna Janiec-Palczewska, wiceprezes fundacji.
Do Afryki trafią trzy łóżka porodowe z kliniki położniczej przy ulicy Polnej w Poznaniu. Mają kilkanaście lat, ale są w 100 procentach sprawne. Jeszcze kilka miesięcy temu były wykorzystywane w poznańskim szpitalu. - Widziałam kiedyś jak polski dentysta przyjmował pacjentów na fotelu ginekologicznym. Na misjach przydaje się po prostu wszystko - dodaje.
Szpital z przekazania łóżek ma sporą satysfakcję. - Nie różnicujemy kobiet. Dla nas wszystkie, tym bardziej ciężarne, są bardzo ważne. Tam gdzie tylko możemy pomagać, pomagamy - mówi dr Maciej Sobkowski, dyrektor szpitala przy ul. Polnej.
A statystyki są nieubłagane. Każdego roku przy porodzie umiera 360 tysięcy kobiet. Aż 99% z nich na południu Afryki i Ameryki Południowej. W Afryce przy porodach pojawia się bardzo dużo komplikacji. - Dużo ludzi może pomyśleć, że wysyłanie takich łóżek do Afryki nie ma sensu, bo przecież tam kobiety rodzą w pozycji stojącej - mówi Ewelina Walkowiak, położna, która pracowała w Afryce. - Jednak dużo porodów jest zabiegowych, z komplikacjami okołoporodowymi. Takie łóżko jest więc niezbędne - dodaje.
Łóżka, wspólnym transportem darów z Wrocławia, wyruszą najpierw do Gdyni, a stąd, na statku, popłyną do Kamerunu. Tam zajmą się nimi wolontariusze, którzy rozdysponują dary między różnymi misjami. - Zawsze odbieram kontener na miejscu i to jest ogromna radość widzieć, gdy wiozę wyposażenie do przychodni, gdzie najbliższy stomatolog jest około 300 km od nich, a ja akurat wiozę im fotel stomatologiczny - tłumaczy Adam Gardyniuk z Fundacji Serce dla Afryki.