Poznaniacy rezygnują ze szczepień ochronnych
Ustawa mówi wprost - każdy obywatel RP jest zobowiązany do poddawania się szczepieniom ochronnym. I nie jest to urzędniczy wymysł, tylko konieczna profilaktyka przed poważnymi chorobami. Tymczasem dane Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej są, delikatnie mówiąc, niepokojące.
Tylko w Poznaniu, każdego miesiąca, do Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej trafiają zgłoszenia o przypadkach rodziców, którzy nie chcą poddać swoich dzieci ochronnym szczepieniom. Trudnow to uwierzyć, ale w czasach rosnącej popularności szczepionek na pospolitą grypę, rodzice nie wyrażają zgody na zaszczepienie nowonarodzonego dziecka. Takich przypadków notuje się nawet kilka miesięcznie - podkreśla Ewelina Suska z poznańskiego Sanepidu. Potwierdzają to pediatrzy - na tysiąc przypadków, pięć osób odmawia zaszczepienia, a to znaczna liczba.
W Polsce obowiązuje określony kalendarz szczepień, według którego powinno się przyjmować szczepionki ochronne. Pierwsze zastrzyki są podawane po urodzeniu, kolejne w trakcie rozwoju młodego organizmu. Reguluje to ustawa z 2001 roku, o chorobach zakaźnych i zakażeniach. Szczepienia mają uodpornić organizm na m.in. gruźlicę, tężec, czy krztusiec; zapobiegać bardzo poważnym powikłaniom i zakażeniom w zamkniętych środowiskach - przedszkolach, szkołach itd. Tymczasem od jakiegoś czasu w Poznaniu można zauważyć pojawiający się ruch antyszczepienny - informuje Ewelina Suska z Sanepidu. Wielu rodziców nie chce szczepić dzieci. Ponadto często lekarze homeopaci zwalniają z tego obowiązku małych pacjentów. Mimo, że są zdrowe i nie ma przeciwwskazań do podania ochronnego zastrzyku. W obu przypadkach odmowa pozbawiona jest jakichkolwiek konstruktywnych argumentów - dodaje Suska. Istnieje także pewna obawa przed szczepionkami. Zdarza się, że u niektórych osób dochodzi do powikłań po zastrzyku. Wtedy najczęściej cała rodzina i najbliższe otoczenie,rezygnuje ze szczepień - informują lekarze pediatrzy. Czasami powodem są także pieniądze. Podstawowe - darmowe szczepionki funkcjonują na rynku już od długiego czasu, natomiast za nowoczesne preparaty trzeba płacić. Dlatego rodzice nie decydują się na dodatkowe koszty, a starszym szczepionkom nie ufają.
Tymczasem pozbawienie organizmu ochronnych szczepień może mieć poważne konsekwencje. Jeśli pacjent zapadnie na chorobę, przed którą nie został zabezpieczony, może dojść do bardzo poważnych powikłań. Poza tym, że grozi to zarażeniami dużych grup, to może doprowadzić do utraty słuchu, a nawet śmierci - przestrzega Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Poznaniu.
Mimo to rodzice nie szczepią noworodków, a to uniemożliwia dalsze przeciwdziałania zakażeniom. Co więcej, rodzice postępują tak bez podania jakichkolwiek przyczyn. Istnieją środki prawne, aby niepokornych przekonać. Jeśli rodzice nie reagują na wezwania, możemy zgłosić to do prokuratury.Sprawa może trafić do sądu, który zadecyduje o ewentualnym doprowadzeniu na szczepienie przez policję - tłumaczy Ewelina Suska. Grzywna za uchylanie się od obowiązkowego szczepienia może wynieść nawet 5 tysięcy złotych. Jednak większość takich spraw kończy się podobnie - rodzice nie odbierają wezwań, a nawet jeśli po grzywnę zgłosi się komornik, nie ma z czego należności ściągnąć.
Problem jest poważny o tyle, że do końca nie wiadomo, co wpływa na niechęć do szczepień. Strach przed igłą, brak wiary w skuteczność leków, koszty nowoczesnych szczepionek, a może coraz większa popularność "leczenia niekonwencjonalnego"... Faktem jest, że zarówno lekarze, jak i Sanepid wskazują na istnienie tendencji antyszczepiennej.