Jan Urban: zawsze będę czuć sentyment do Górnika
- Przeciwnik myśli, że z Lechem można wygrać, bo taka jest rzeczywistość - przyznaje trener Jan Urban. Szkoleniowiec Kolejorza w środę poprowadzi swój zespół przeciwko drużynie, w której występował jako zawodnik.
Trzy punkty w trzech spotkaniach - to bilans mistrza Polski po wznowieniu rozgrywek. Lech przegrał w niedzielę na INEA Stadionie z Jagiellonią Białystok, a teraz zmierzy się na wyjeździe z ostatnim w tabeli ekstraklasy Górnikiem Zabrze. Tymczasem trener miejscowych, Leszek Ojrzyński, stwierdził, że już Podbeskidzie Bielsko-Biała pokazało jak można pokonać Kolejorza. - To normalne, że ktoś tak mówi. Graliśmy z ostatnim wówczas Podbeskidziem, teraz gramy z będącym w takiej sytuacji Górnikiem. Jego trener daje przykład zespołu, który potrafił nas pokonać i to dla mnie normalne - skomentował Jan Urban.
Trener Lecha podkreśla, że wyniki osiągane przez Lecha mogą dawać rywalom nadzieje na pozytywny wynik. - W trzech meczach straciliśmy dużo bramek i przegraliśmy dwa z nich. To pozwala przeciwnikowi na myślenie, że z Lechem można wygrać, bo taka jest na dzień dzisiejszy rzeczywistość - przyznał.
Tracone bramki to niejedyne zmartwienie sztabu szkoleniowego. Jedynym zdolnym do gry napastnikiem jest Dawid Kownacki, a Lecha czeka do 19 marca jeszcze pięć spotkań. Młody piłkarz może być więc czasem oszczędzany. Kto go wówczas zastąpi? - Będę próbować z Pawłowskim, a znalezienie jeszcze kogoś to niełatwe zadanie. Sam nie wiem czy Szymek sobie poradzi. Mam nadzieję, że jego umiejętności pozwolą na pokazywanie się pomiędzy liniami. Kiedy będzie mieć piłkę, to się wybroni, ale trzeba umieć ją do niego dostarczyć - powiedział trener Urban.
Szkoleniowiec Lecha to były zawodnik Górnika, dla którego zdobył 54 bramki. Z Zabrzem łączą go więc szczególne relacje. - Zawsze będę czuć sentyment do Górnika, jako zawodnik to tam zdobywałem największe sportowe sukcesy. Przykro mi, że znajdują się w tej sytuacji - mówił.
Początek meczu o 20:30. Relacja LIVE na łamach portalu epoznan.pl.
