Przygniecione samochody, zniszczony dach
Pasażer przygniecionej przez drzewo w centrum miasta taksówki z obrażeniami ciała trafił do szpitala - to jeden z najpoważniejszych skutków gwałtownej burzy jaka przeszła we wtorek nad Poznaniem. Strażacy mieli pełne ręce roboty. Tylko w godzinach popołudniowych musieli interweniować ponad trzydzieści razy.
Połamane drzewa, przygniecione samochody, zalane ulice - to skutki gwałtownej burzy, która przeszła po południu nad Poznaniem. Spadający konary uderzył w jadący ulicą Kościuszki samochód. O dużym szczęściu może mówić kierowca przygniecionej taksówki i jej dwóch pasażerów. Jechałem z klientami i nagle drzewo spadło, to wszystko co pamiętam - relacjonował roztrzęsiony kierowca taksówki. Pasażer, który siedział obok kierowcy, z objawami szoku został odwieziony do szpitala.
Chwilę grozy przeżylim.in. mieszkańcy domu wielorodzinnego przy ul. Czechosłowackiej. W dach budynku uderzył piorun. Na szczęście nie doszło do pożaru. Na skutek uderzenia pioruna doszło do naruszenia konstrukcji nośnej dachu, spadła znaczna część dachówek i są zarysowanie zewnętrzne budynku. Potrzebna jest ekspertyza Inspektora Nadzoru Budowlanego - poinformował kapitan Tomasz Krajnik ze straży pożarnej. Z budynku ewakuowano 11 osób. Strażacy usunęli część zwisającego dachu. Na miejscu pojawił się dyżurny inspektor Nadzoru Budowlanego. W wyniku uderzenia pioruna została uszkodzona instalacja elektryczna oraz dach. Jednak drewniana konstrukcja niejest naruszona - wyjaśniła Hanna Kowalska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Po wstępnych oględzinach stwierdzono, że mieszkańcy mogą wrócić do domów. Jedynie poddasze zostało wyłączone z użytkowania.
We wtorek tylko do godziny 18 strażacy ponad trzydzieści razy wyjeżdżali do usuwania szkód spowodowanych przez nawałnicę.