Kolejorz oferował Hamalainenowi 360 tys. euro rocznie. Na Douglasie zarobił ponad 200 tys.
Dodano czwartek, 28.01.2016 r., godz. 13.37
Karol Klimczak był w czwartek gościem Radia Merkury. Prezes Lecha Poznań szeroko opowiadał m.in. o sytuacji finansowej klubu. Zdradził także jakie zarobki Kolejorz oferował Kasprowi Hamalainenowi i ile mistrz Polski zarobił na transferze Barry'ego Douglasa.
Prezes Klimczak potwierdził, że roczne dochody klubu wynoszą ok. 65 milionów złotych, z czego wydatki na pierwszy zespół nie powinny przekraczać połowy budżetu. Największy dochód dają prawa telewizyjne, następne w kolejce są środki pozyskiwane od sponsorów, a za nimi pieniądze z biletów i karnetów.
W czasie audycji padały pytania zadawane przez kibiców. Jedną z najgorętszych kwestii były oczywiście przenosiny Hamalainena do Legii Warszawa. Prezes Lecha nie krył swojego rozczarowania jego postawą. - Jeden z piłkarzy słusznie zauważył, że to sport zawodowy i miał prawo tak postąpić, ale styl w jakim to zrobił, był niewłaściwy. Tak sądzi drużyna, trener i my. Rozmawiał z nami inaczej. Mógł to zrobić z otwartą przyłbicą i powiedzieć: "jestem profesjonalny, wypełniam kontrakt, w ostatnim meczu strzelam gola i notuję asystę, a potem jestem wolnym zawodnikiem i mogę nawet odejść do Legii". Natomiast zarzekanie się, że nigdy nie przejdę do Legii i wyjadę za granicę jest niewłaściwe - mówił.
Prezes przyznał, że Lech oferował Finowi roczne zarobki w wysokości ok. 360 tysięcy euro. W Legii zarabia pomiędzy 450 a 500 tys. Klimczak podkreślił, że klub byłoby stać na wyrównanie tej kwoty, ale stałoby to w opozycji z polityką kadrową. - Byłby jeden rodzynek zarabiający zdecydowanie więcej niż średnia w drużynie, a nie jest to piłkarz rzeczywiście dwa razy lepszy od reszty zespołu - tłumaczył.
Z klubu odszedł także Barry Douglas, którego umowa wygasała na koniec sezonu. - Zarobiliśmy na nim trochę ponad 200 tys. euro - zdradził prezes. Dodał, że już wcześniej sztab podjął decyzję o nieprzedłużaniu z nim kontraktu. - Świetny chłopak, świetna lewa noga. Bardziej szukamy jednak obrońcy, a nie wykonawcy rzutów wolnych - stwierdził.
