Protestował przed MOPR na Dębcu, bo nie dostał zasiłku. Urzędnicy twierdzą, że mu się nie należy
Około 50-letni mężczyzna protestował we wtorek przed siedzibą Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie na Dębcu. Twierdzi, że od miesiąca nie ma z czego żyć, bo urzędnicy zabrali mu zasiłek. MOPR odpowiada, że zasiłek nie należy się mężczyźnie, który nie chce ujawnić swoich dochodów.
Piotr Niewiada pojawił się we wtorek przed siedzibą Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przy ulicy Opolskiej. Milczącym protestem chciał pokazać, że sprzeciwia się decyzji urzędników, którzy odebrali mu zasiłek. Twierdzi, że od miesiąca nie ma z czego żyć. Wcześniej, przez dwa lata, dostawał ponad 500 złotych wsparcia z MOPR.
Mężczyzna tłumaczy, że przez chorobę nie może znaleźć pracy, a żyje dzięki pomocy od innych ludzi. Skargi na urzędników wysłał m.in. do Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Praw Obywatelskich czy prezydenta Poznania. Czeka na odpowiedzi.
Urzędnicy z MOPR tłumaczą, że zasiłek nie należy się protestującemu mężczyźnie. Dlaczego? Mężczyzna nie chce ujawniać swojego dochodu, a podczas wywiadu środowiskowego ujawniono, że każdego miesiąca płaci 2000 złotych za hotel dla siebie i swojej partnerki. - Ten pan nie rozumie naszych zasad, na których my musimy się opierać - mówi Lidia Leońska, rzeczniczka MOPR. - To nie jest kaprys ani kierownika filii, ani pracownika socjalnego. Oni realizują zapisy ustawy - dodaje.
Dzięki dokładnemu wywiadowi środowiskowemu urzędnicy wiedzą, czy osobie ubiegającej się o zasiłek rzeczywiście się on należy. - Jest wiele osób, które otrzymują wynagrodzenie czy jakieś środki finansowe, którymi się nie legitymują w urzędach i cierpią na tym osoby, które rzeczywiście mają bardzo mało pieniędzy - mówi Marek Sternalski, radny PO i przewodniczący Komisji Rodziny RM.
O losie zasiłku Piotra Niewiady ma zdecydować Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego się zwrócił.
Najpopularniejsze komentarze