Kolejne poznańskie szpitale szykują się do strajku
Lekarze strajkują, a strajk pacjenci odczuwają na własnych kieszeniach. Nie mogąc dostać się do lekarza w przychodni państwowej, idą do prywatnej, a tam za wizytę płacą. Wkrótce zapłacić mogą też szpitale za niewywiązanie się z zobowiązań wobec narodowego Funduszu Zdrowia.
Dojuż strajkujących szpitali w Poznaniu dołączył w środę szpital im. Strusia.Natomiast wszpitalu przy Szwajcarskiej reaktywował swoją działalność związek zawodowy. Po zakończeniu procedury rejestracyjnej, szpital dołączy do strajku. Jak nas poinformowały władzeOZZL doprotestu dołączą wkrótce Instytut Ortopediiprzy 28 Czerwca iplacówka przy ulicy Szpitalnej.
W szpitalach, które przyłączyły się do protestu cały czas dyżurują centra ratunkowe. Strajkujący lekarze dostarczyli dyrekcji listę protestujących. Zdarza się, że lekarze w przypadkach zagrożeniażycia i dla dobra pacjentów przerywają strajk i wykonują zabiegi. Wtedy pojawia się pytanie, kto za to zapłaci: Związek Zawodowy, czy szpital. Jak tłumaczy dyrektorSzpitala WojskowegoRyszard Stankiewicz strajkujący lekarze otrzymają pieniądze za wykonaną pracę nie ze szpitala, bo ten jest zobowiązany potrącić tą kwotę, ale wyrównanie otrzymają ze swojego macierzystego związku zawodowego, który podjął legalny strajk.
Pacjenci, którzy w wyniku strajku doznali uszczerbku na zdrowiu, mogą przed sądem domagać się rekompensaty za poniesione straty. Narodowy Fundusz Zdrowia, pobierając składkę zdrowotną, zawiera z pacjentem umowę. W jej ramach zobowiązuje się do zapewnienia mu opieki zdrowotnej. Tyle tylko, że Fundusz nie ponosi odpowiedzialności za protestujących lekarzy. To dyrekcja szpitala jest zobowiązana do wywiązania się z umowy i świadczeń na rzecz chorych. Dlatego NFZ, wbrew pogłoskom, nie będzie zwracał pieniędzy pacjentom, którzy pomocy musieli szukać w prywatnych przychodniach. W końcu nie wszystkie szpitale strajkują i chorzy nie są całkowicie pozbawieni pomocy.