Na stadionie miejskim musi być bezpieczniej
Wśród komentarzy osób, które w sobotę były na stadionie przy Bułgarskiej słyszy się, że to niemal cud, iż w czasie meczu nikomu nic się nie stało. Kibice Legii rzucali race na murawę i w sektory pełne ludzi. Przy tej okazji powraca pytanie o bezpieczeństwo na stadionie miejskim.
Mecz Lech - Legia, 26 tysięcy widzów na trybunach, oprawa meczu na światowym poziomie. Tylko zachowanie części kibiców "tradycyjnie polskie".Gdy Legia zdobyła bramkę,warszawiacy rzucili trzy race. Oprócz tej, która omal nie spowodowała tragedii w sektorze zajmowanym przez kibiców Lecha, race poleciały także na boisko i w stronę sektora VIP. Gdyby lecące race, przy tak ogromnej liczbie zebranych na stadionie osób, wywołały panikę mogłoby dojść do tragedii.
W efekcie, za sobotnie wydarzenie Lech Poznań najprawdopodobniej zostanie ukarany finansowo. Przy okazji powróciło pytanie o bezpieczeństwo na stadionie miejskim. Choć poznańscy kibice już dawno udowodnili, że ich klasa jest niepodważalna, to jednaktakich sytuacji, w meczach podwyższonego ryzyka, uniknąć nie sposób. Trzeba po prostu być na nie przygotowanym. Władze Lecha chcą, by stadion miejski był otwarty dla kibiców. Dlatego sektor gości nie będzie odgradzany specjalnym płotem.
Za wzór poznańscy włodarze stawiają sobie system bezpieczeństwa na boiskach angielskich. Poznański klub planuje także specjalne szkolenia dla ochroniarzy. Są one konieczne, bo pierwsza i trzecia trybuna wkrótce zostaną przebudowane. Kibice, wzorem boisk angielskich, będą bliżej murawy. Bezpieczeństwa będą strzegli przede wszystkim ludzie, a nie elementy konstrukcji.