Dawid Kownacki: zasłużyliśmy sobie na krytykę, ale nie tym meczem
Dawid Kownacki był jednym z niewielu zawodników Lecha Poznań skorych do rozmowy z dziennikarzami po sobotnim spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. - Zabrakło nam w tym meczu szczęścia - komentował nastolatek.
Mistrz Polski przegrał 0:1 i zajmuje miejsce w strefie spadkowej ekstraklasy. Oprócz wyniku kibiców martwić może ogromna nieskuteczność piłkarzy Kolejorza. - Mogę szukać pozytywów w tym, że stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji. Wcześniej ta gra ofensywna nie wyglądała dobrze i nie mieliśmy okazji strzeleckich. Pozostaje tylko żal, że niczego nie wykorzystaliśmy. Zabrakło szczęścia w najmniej odpowiednim momencie. Musimy się podnieść i być silni jako drużyna. Razem zaczęliśmy przegrywać, razem z tego wyjdziemy - komentował Kownacki.
18-latek pojawił się na boisku po przerwie, a przez kilka ostatnich tygodni musiał pauzować ze względu na kontuzję. Mimo to również czuje się odpowiedzialny za osiągane wyniki. - Przegrywa cała drużyna, a nie indywidualności. Cały czas jestem z kolegami. Nie mogłem grać, jednak czuję się odpowiedzialny za te wcześniejsze wyniki, podobnie jak za ten sobotni - powiedział.
Po stracie bramki zawodnicy Lecha musieli wysłuchiwać płynącej z trybun fali niezadowolenia, wyrażanej przez kibiców w dość konkretny sposób. "Oddajcie koszulki" to zdecydowanie najłagodniejsze ze skandowanych haseł. Kownacki podkreślił, że fani mieli prawo być zirytowani. - Już w poprzednim sezonie, kiedy nam nie szło, mieliśmy tego namiastkę. Zasłużyliśmy sobie na krytykę, ale nie meczem z Podbeskidziem. Te wyzwiska i okrzyki były konsekwencją poprzednich meczów, które nie wyglądały dobrze - ocenił. - Zagraliśmy chyba jedno z najlepszych spotkań w ostatnim czasie. Stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, co jest sporym plusem, bo wcześniej tego brakowało - dodał.
Ofensywny gracz podkreślał, że gdyby Lech miał więcej szczęścia pod bramką, wynik byłby zupełnie inny. - Nie było tak, że byliśmy bezradni. Przez 90 minut atakowaliśmy i mieliśmy 6 czy 7 stuprocentowych sytuacji. Gdybyśmy strzelili bramkę na 1:0, to skończyłoby się pewnie na trzech lub czterech golach. Zabrakło nam szczęścia - zakończył.