Zatrucia dopalaczami w Poznaniu: "pacjenci kopią, biją, plują na nas"
W ciągu kilku dni do poznańskich szpitali trafiło aż 16 osób zatrutych dopalaczami. Żniwo zbiera przede wszystkim dopalacz "Mocarz". Niestety walka lekarzy o przywrócenie pacjentów "do życia" to walka z wiatrakami. Niektórzy młodzi ludzie po opuszczeniu oddziału wracają tu nieprzytomni po... kilkudziesięciu minutach.
Od kilku dni informujemy o nasilającym się zjawisku zatruć dopalaczami w naszym mieście. Od poniedziałku do soboty w poznańskich szpitalach pojawiło się 16 osób zatrutych tymi substancjami. Problem dotyczy jednak nie tylko Poznania, a całego kraju. W ciągu tygodnia w Polsce stwierdzono około 150 zatruć. Większość z nich jest spowodowana dopalaczem "Mocarz", na którego opakowaniu napisano, że jest to np. rozpałka do grilla.
Według specjalistów "Mocarz" jest 800 razy mocniejszy niż skręt i bardzo szybko uzależnia. Przebadano już skład specyfiku - znajdują się w nim substancje będące wpisane na listę zakazanych.
Osoby trafiające po zażyciu dopalaczy na Oddział Toksykologii Szpitala im. Raszei to przede wszystkim młodzi ludzie. Często są agresywni lub nieprzytomni. - Pacjenci kopią, biją, plują na nas. Tracą kontrolę nad swoim zachowaniem. Uciekają, uderzają głową w mur, obnażają się - mówi Eryk Matuszkiewicz, toksykolog. - Pojawiają się nadciśnienie, kołatanie serca, wzrost temperatury - dodaje.
Problem zatruć dopalaczami występuje w wielu wielkopolskich miastach - m.in. Kaliszu czy Koninie. - Niestety, z naszych doświadczeń ostatnich dni wynika, że osoby, które w związku z tym zdarzeniami występują lub mogły występować w charakterze osób pokrzywdzonych, odmawiają współpracy z nami, nie chcą powiedzieć nic na temat tego w jakich okolicznościach znalazły się w stanie zagrażającym życiu bądź zdrowiu i dlaczego musiały być hospitalizowane - tłumaczy Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Niestety pacjenci, o których życie walczą lekarze, nie potrafią docenić tych wysiłków. Na poznańskim Oddziale Toksykologii zdarza się, że pacjent po zatruciu dopalaczami opuszcza oddział w dobrym stanie i... wraca po kilkudziesięciu minutach nieprzytomny po zażyciu kolejnej porcji substancji.
Tymczasem w poniedziałek wojewoda wielkopolski Piotr Florek wraz z wielkopolskim komendantem wojewódzkim policji Rafałem Batkowskim, państwowym wojewódzkim inspektorem sanitarnym Andrzejem Trybuszem oraz dyrektorem rejonowej stacji pogotowia ratunkowego Ireną Szeflińską wezmą udział w konferencji prasowej poświęconej dopalaczom.
Najpopularniejsze komentarze