Poznań: miała dostać kredyt na 10 000 zł, dostała 10 razy większy. 20 tysięcy zabrał pośrednik
Starsza kobieta chciała pomóc koleżance w uporaniu się z długami i zgodziła się na wzięcie kredytu na 10 tysięcy złotych. Firma zajmująca się doradztwem kredytowym zawnioskowała jednak o kredyt 10 razy większy, z którego ponad 20 tysięcy złotych kobieta musiała zapłacić pośrednikowi - kancelarii prawnej z Wrocławia. Miejski Rzecznik Konsumenta apeluje, by czytać umowy, bo podpisywanie ich "w ciemno" może się źle skończyć.
O sprawie opowiada pani Irena, która walczy o odzyskanie pieniędzy. - Koleżanka chciała wziąć kredyt, bo ma zadłużenie u komornika. Przyszła do doradztwa kredytowego i powiedzieli jej, że udzielą jej kredytu jeżeli będzie miała poręczyciela - mówi. - Miałam być tylko poręczycielem, a na miejscu okazało się, że kredyty będą na mnie, a dodatkowo zamiast kredytu na 10 tysięcy złotych udzielono mi kredytu na ponad 100 tysięcy złotych. Nie informowano mnie o kwotach, a dodatkowo poinformowano mnie, że w ciągu 7 dni muszę wpłacić ponad 20 tysięcy złotych kancelarii prawnej we Wrocławiu. Ja te pieniądze wpłaciłam, a teraz się okazuje, że nic nie będę mogła odzyskać - dodaje.
Kobieta otrzymała dokumenty, z których wynika, że wzięła trzy kredyty w trzech różnych bankach na kwoty 40 000 złotych oraz dwa razy po 31 tysięcy złotych. Przez koszty około kredytowe na konto kobiety wpłynęło około 64 tysięcy złotych, z których musiała zapłacić ponad 20 tysięcy złotych firmie zajmującej się doradztwem kredytowym. Zostało jej więc nieco ponad 40 tysięcy złotych "wolnych środków".
Kobiecie udało się anulować kredyty w bankach. W poniedziałek wybrała się do firmy pośredniczącej w uzyskaniu kredytu, by poinformować pracowników, że odstępuje od umowy. - Ale firma doradztwa kredytowego nie chce nawet przyjąć dokumentów. Powiedziano mi, że nie mogę złożyć dokumentów, bo nie ma osoby, przy której podpisywałam ten kredyt, nie ma też nikogo z kierownictwa. Na koniec zostałam wypchnięta z biura, a jestem osobą niepełnosprawną - tłumaczy.
Marek Janczyk, Miejski Rzecznik Konsumenta tłumaczy, że ustawa o kredycie konsumenckim daje prawo konsumentowi do odstąpienia od umowy kredytowej w ciągu 14 dni. - Nie daje jednak możliwości, by odstąpić od umowy doradztwa kredytowego. Proszę też zauważyć, że w tym konkretnym przypadku usługa polegająca na pośredniczeniu w uzyskaniu kredytu została wykonana - mówi. - Wydaje mi się, że ta pani jest zaskoczona kosztami pośrednictwa kredytowego. Podpisała umowę nie czytając jej - dodaje.
Niestety, ale wśród Polaków występuje masowa niechęć do czytania umów. - A umowy czytać trzeba. Często nie zdajemy sobie bowiem sprawy, że złożenie podpisu przeważnie oznacza zobowiązanie do zapłaty. Może to nas kosztować 100 złotych, a może kosztować 100 tysięcy złotych. Dziś umowy są pisane prostym językiem, a szczególnie obowiązki konsumenta. Nie czytając ich sami narażamy się na konsekwencje - kończy.
Marek Janczyk będzie gościem Telewizji WTK o 18.20.
Najpopularniejsze komentarze