Polscy najemnicy walczą na Ukrainie?
Według spekulacji, jakie pojawiły się w rosyjskich mediach w Donbasie ukraińskie wojsko wspierane jest przez najemników z Polski i Stanów Zjednoczonych.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita" takie słowa padły w poniedziałek w talk show "Lista Norkina" emitowanym na kanale NTV należącym do Gazpromu. W programie pojawiła się dziennikarka opozycyjnej telewizji TV Dożdż Ksenia Sobczak, która w trakcie rozmowy powiedziała, że na Ukrainie walczą rosyjskie wojska. W rozmowę wtrąciły się dwie kobiety, przedstawione, jako mieszkanki Donbasu, które poinformowały, że ukraińskie wojska wspierane są przez najemników z Polski i Stanów Zjednoczonych.
W sprawie wypowiedział się też zastępca naczelnika sztabu armii Donieckiej Republiki Ludowej Eduard Basurin, który poinformował dziennikarzy państwowej agencji informacyjnej RIA, że przechwycone zostały rozmowy w czterech językach - polskim, francuskim, angielskim "i jakimś flamandzkim". Basurin stwierdził, że nie ma wątpliwości, że w walkach biorą udział zagraniczni najemnicy i jak tyko uda się dotrzeć do ich rzeczy osobistych zostaną one przekazane.
O polskich najemnikach mówił również korespondent rosyjskiego programu państwowego Aleksandr Buzaladze, który był obecny w miasteczku Uglegorsk w okolicy Debalcewa podczas szturmu separatystów. Jak relacjonował "Komendant kompanii Specnzu ps. Ajfon przygotowuje ostateczną operację ataku na centrum Uglegorska. Tam właśnie znajdują się bloki mieszkalne, w których okopali się bojownicy Prawego Sektora i polscy najemnicy". Do dziś jednak nie ustalono, jak dziennikarz będący kilkaset metrów od budynku stwierdził w nim obecność polskich najemników. Tym bardziej, że jak podaje "Rzeczpospolita" nie znaleziono po nich żadnych śladów.
Jak podaje "Rzeczpospolita" również w ubiegłym roku podejmowano takie tematy w rosyjskich mediach. Wówczas spekulowano, że samoloty z setkami ciał polskich żołnierzy, co kilka dni miały lądować na warszawskim lotnisku.