Puszcza Zielonka: mieszkańcy nie chcą fermy drobiu w sąsiedztwie
Mieszkańcy Kołatki w gminie Pobiedziska mają problem. W odległości 200 metrów od ich domów ma powstać ferma drobiu, w której rocznie może być hodowanych nawet 1,5 mln kurczaków. Wszystko dzieje się w sąsiedztwie Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka.
Mieszkańcy miejscowości Kołatka na terenie gminy Pobiedziska walczą o to, by w ich okolicy nie powstała ferma drobiu. Kurczaki w ilości nawet 1,5 mln sztuk rocznie, miałyby być hodowane w odległości około 200 metrów od zabudowań mieszkalnych. - Dla osób popierających protest, a jest ich już ponad 1000, nie jest zasadne rozpatrywanie tego wniosku (inwestora - przyp.red.) ze względu na lokalizację inwestycji w otulinie Puszczy Zielonki, w klimacie prawie uzdrowiskowym, w miejscu gdzie wypoczywają poznaniacy - mówi Zygmunt Grzeszczak ze Stowarzyszenia Puszcza Zielonka 2014.
- Obawiamy się wielu spraw. Przede wszystkim degradacji środowiska. Jeśli okaże się, że decyzja środowiskowa będzie pozytywna, nie wykluczamy protestów, a nawet spraw sądowych. Obawiamy się także o spadek wartości naszych gruntów. Rolnicy boją się, że stracą swoje majątki - dodaje.
Zdaniem przedstawicieli gminy, wcale nie jest powiedziane, że inwestycja powstanie. - Od wielu lat pokazujemy, że dla nas najważniejszy jest interes mieszkańców i dlatego wprowadziliśmy takie procedury, które umożliwiają im dostęp do całego postępowania - mówi Ireneusz Antkowiak, zastępca burmistrza miasta i gminy Pobiedziska. - To, że postępowanie jest rozpoczęte nie oznacza, że ta inwestycja będzie realizowana - dodaje.
Aby podjąć decyzję na temat inwestycji, konieczne jest spełnienie szeregu formalności. - Taki wniosek opiniuje Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, opiniuje również sanepid. Opinia sanepidu jest pozytywna, ale pod warunkiem, że uciążliwości związane z funkcjonowaniem fermy nie wykroczą poza działkę, a to oczywiście jest trudne. Sami mamy dużo pytań i przyjdzie moment, w którym będziemy je stawiać - zaznacza Antkowiak.
Po 14 sierpnia odbędzie się kolejne spotkanie z mieszkańcami. - Cieszymy się, że jest tak duże zainteresowanie społeczne. Chcemy, żeby procedura odbywała się w sposób transparentny. Musimy szanować dwie strony, zarówno protestujących jak i wnioskodawcy. Jesteśmy autonomiczni, nikt na nas nie wywiera nacisków. Musimy jednak zapoznać się ze wszystkimi danymi tak, by w przypadku ewentualnej wygranej mieszkańców to urząd nie pozostał z problemem odszkodowań dla przedsiębiorcy - kończy Antkowiak.