Zmiany w obwodach wyborczych wpłynęły na frekwencję? Będzie skarga
Już w poniedziałek pisaliśmy o problemach poznaniaków, na jakie natrafiali podczas niedzielnego głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wszystko przez zmiany w obwodach wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że zmiana niekorzystnie wpłynęła na frekwencję i zamierza złożyć skargę w tej sprawie.
Wielu poznaniaków w niedzielę nie oddało swojego głosu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo po dotarciu do komisji wyborczej, w której głosowali od lat okazywało się, że muszą się udać w inne miejsce. Często oddalone o kilkaset metrów. Pisaliśmy o tym już w poniedziałek.
Dotarł do nas kolejny sygnał od poznaniaka, który wskazuje na niepotrzebne utrudnienie jakie pojawiło się w związku ze zmianami. - Nie rozumiem czemu zmiany miały służyć. W przypadku numerów 9-17 ulicy Powstańczej na Wildzie zwiększyły odległość do komisji z 80 metrów do 900 metrów (czyli czas dojścia pieszo według Google z 1 minuty do 11 minut) - napisał do nas Paweł z Wildy. - Żeby było śmiesznej (chociaż do śmiechu mi nie jest) w dotychczasowej lokalizacji na ul. Jerzego 6/10 są dwie komisje. Ja do komisji pojechałem rowerem, niestety większość mieszkańców mojej klatki w bloku nie poszła wcale - listę z podpisami widziałem o godz. 20.50 - dodaje. - Jedyne uzasadnienie jakie jestem w stanie sobie wyobrazić jest takie, że komuś zależy na niskiej frekwencji w wyborach - kończy.
Podobnego zdania są politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy chcą złożyć skargę do Państwowej Komisji Wyborczej w związku z ich zdaniem fatalną organizacją wyborów w naszym mieście. Według posła Tadeusza Dziuby ("dwójka" PiS w wyborach do PE w naszym regionie) zmiany w lokalizacji komisji wyborczych niekorzystnie wpłynęły na frekwencję. Stanowisko w tej sprawie poseł przedstawi we wtorek w godzinach popołudniowych.
Urzędnicy zapewniają, że informowali mieszkańców o zmianach od dłuższego czasu. - Kampania informacyjna była odpowiednia, obwieszczenia zostały dawno umieszczone - mówił w niedzielę Henryk Komisarski, przewodniczący Okręgowej Komisji Wyborczej. - Informowaliśmy również o tym na łamach prasy, w radiu i telewizji. Tłumaczyliśmy, że weszły w życie zmiany na skutek nowych przepisów. Nie każdy na co dzień śledzi te zmiany i dopiero jak nadszedł dzień wyborów zaczęto się interesować gdzie jest nasz punkt - dodał.
Poza obwieszczeniami umieszczonymi w mieście, przygotowano dziesiątki tysięcy ulotek, które trafiły do mieszkańców już w ubiegłym miesiącu. - Oczywiście przed jesiennymi wyborami będziemy się starali dotrzeć do mieszkańców z informacją o zmianach - zapewnia Wojciech Kasprzak, zastępca dyrektora Wydziału Organizacyjnego UM.
Jesienią, w trakcie kolejnych wyborów, granice obwodów wyborczych prawdopodobnie będą wyglądać tak samo jak obecnie. - Zmiana może być wprowadzona, gdy liczba mieszkańców na danym terenie zwiększy się do ponad 3000 osób lub zmniejszy się do 500 osób - tłumaczy Kasprzak. - W tej chwili obwody liczą po około 2200 mieszkańców, więc takie ryzyko jest bardzo małe. Drugi przypadek to zmienione granice osiedli w mieście. Jeśli taka zmiana by nastąpiła, granice obwodów trzeba dostosować do granic osiedli - dodaje. I w tym przypadku ryzyko zmian jest niewielkie więc jesienią prawdopodobnie będziemy mieć do czynienia z obwodami w takim kształcie, jak podczas niedzielnych wyborów.
Ale zmienić mogą się lokalizacje lokali wyborczych. - W tej sprawie mieszkańcy muszą się zgłaszać do osiedlowych radnych, którzy już w 2012 roku, gdy zmiany wprowadzono, opiniowali umiejscowienie lokali. Oczywiście do sprawy trzeba podejść racjonalnie. Nie może być tak, że zmiana będzie korzystna dla trzech osób, a dla innych będzie problemem. Ale to rada decyduje czy lokal powinien się znaleźć w innym miejscu - podkreśla.
Przed jesiennymi wyborami mieszkańcy powinni być lepiej poinformowani o tym, gdzie mają zagłosować. - Dotarcie do wszystkich mieszkańców z taką informacją jest trudne. Z jednej strony ulotki mogą gdzieś "zaginąć" w ogromie innych ulotek reklamowych. Z drugiej strony wysyłanie do mieszkańców imiennej informacji jest bardzo kosztowne, ale też może się okazać, że dana osoba tylko mieszka pod jakimś adresem, a jest zameldowana w innym miejscu i wtedy nasza informacja będzie niewłaściwa. Pełną wiedzę można uzyskać wchodząc na stronę internetową miasta, gdzie każdy może sprawdzić gdzie ma głosować. Tylko w niedzielę z tej strony skorzystało 30 tysięcy osób. Kolejnych 600 osób zadzwoniło na infolinię z pytaniem o swój lokal wyborczy. To pokazuje, że infolinia i internet są dobrymi źródłami informacji dla mieszkańców - kończy.
Najpopularniejsze komentarze