Miasto robi co może, a lisy wciąż biegają po Górczynie i Łazarzu
Od kilku miesięcy miasto próbuje rozwiązać problem lisów, które coraz częściej pojawiają się na ulicach Górczyna i Łazarza. W niedzielę lisa widziano na ulicy Krauthofera. Niestety duży udział w tym, że dzikie zwierzęta wchodzą na teren zabudowany mają nieodpowiedzialni mieszkańcy, którzy je dokarmiają.
O tym, że na Górczynie i Łazarzu pojawia się coraz więcej lisów pisaliśmy już w połowie marca (TUTAJ). Wówczas Wydział Zarządzania Kryzysowego UM szykował się do ustawienia na terenach szkolnych żywołapek, w których lis mógłby zostać uwięziony.
Żywołapki pojawiły się w dyspozycji urzędników wczesną wiosną i zostały ustawione na terenach, na których widziane są lisy. Jedna z nich trafiła na teren przy ulicy Głogowskiej, gdzie od pewnego czasu żyła cała lisia rodzina. W niedzielę lisa widziano jednak na ulicy Krauthofera.
Lisy są bardzo cwane i złapanie ich w żywołapkę jest bardzo trudne. Pomocni nie są także mieszkańcy. - W okolicach świąt w tym rejonie miasta występował spory problem, bo ludzie wyrzucali jedzenie z okien. Widzieli te "śliczne, rude liski" i je dokarmiali. Dlatego lisy się tutaj pojawiają. Gdy zabraknie pożywienia zapewnianego przez ludzi wezmą się za koty, albo małe bezpańskie psy. Lisy muszą przecież polować - mówił nam w kwietniu Maciej Kubiak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa UM.
Jedynym sposobem na pozbycie się lisów z miasta jest ich wyłapanie i wywiezienie do lasu. Apelujemy do mieszkańców, by nie dokarmiali dzikich zwierząt - to dodatkowo utrudnia pozbycie się tych lokatorów z terenów zabudowanych.