Reklama

Stary Rynek: za dużo sklepów z alkoholem?

Tuż przed majówką poruszamy temat sprzedaży alkoholu w sklepach na uliczkach otaczających Stary Rynek. Wieczory i noce w trakcie dni wolnych to zawsze czas, w którym alkohol kupuje i spożywa tu mnóstwo osób. Niestety przeważnie pozostawiają po sobie "mało przyjemne" widoki.

Rozbite butelki, resztki jedzenia, a nawet wymiociny pojawiają się na płycie Starego Rynku i w okolicy przeważnie wiosną i latem. Właśnie w tym okresie sprzedaje się tutaj najwięcej alkoholu. - Oczywiście nie można powiedzieć, że to sprzedawcy ponoszą całą odpowiedzialność za to jak wyglądają ulice i chodniki w okolicy Starego Rynku po nocach, ale częściowo są za to odpowiedzialni - mówi Mariusz Wiśniewski, radny PO i szef Komisji Rewitalizacji Rady Miasta. - Są sklepy, w których nie sprzedaje się alkoholu osobom nietrzeźwym, ale są i takie, w których nietrzeźwy bez problemów kupi piwo czy wysokoprocentowy trunek - dodaje.

Zdaniem Wiśniewskiego głównym problemem są właściciele nieruchomości, którzy zgadzają się na otwarcie w ich obiektach sklepów, w których sprzedawany jest alkohol. - To właśnie do nich mieszkańcy mogą mieć pretensje. Rzadko zdarza się, by właściciel nieruchomości nie wydał zgody na otwarcie u siebie takiego punktu. Powód? To szybki i łatwy zarobek. Wiem jednak, że niektórzy odmawiają obawiając się problemów - zaznacza.

Według Wiśniewskiego miasto nie może zbyt wiele zrobić w kwestii ograniczenia liczby punktów sprzedaży alkoholu. - Każda propozycja jest dobra i warta przeanalizowania, ale z tego co wiem, polskie prawo nie daje nam odpowiednich narzędzi do reagowania. Jeśli urzędnik otrzymuje kompletny wniosek o wydanie pozwolenia na sprzedaż alkoholu w sklepie i zawarto w nim zgodę właściciela budynku czy wspólnoty, nie można nie wydać takiego pozwolenia - przyznaje.

Paweł Sztando, radny osiedlowy ze Starego Miasta już w marcu sugerował, że warto zastanowić się nad zmniejszeniem liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych zawierających powyżej 4,5% alkoholu przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży. - Takich miejsc w Poznaniu może być 1050. Z tego co wiem obecnie jest ich około 1030. Rzeczywiście proponowałem rozważenie zmniejszenia tej liczby, ale bez ograniczeń lokalnych czy osiedlowych taka zmiana nie rozwiąże problemu - tłumaczy.

Sztando wyjaśnia, że najlepiej byłoby wprowadzić konkretną pulę pozwoleń np. dla danego osiedla. - Teraz jest tak, że gdy zamknięty zostanie punkt np. na Ratajach, w jego miejsce może pojawić się nowy punkt w pobliżu Starego Rynku, gdzie i tak jest ich już mnóstwo. Niestety Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi mówi tylko o ogólnym ograniczeniu dla terenu danej gminy - zaznacza.

- Ten problem nie dotyczy tylko Starego Miasta. Wiele sklepów oferujących alkohol znajduje się np. na Wildzie czy Dębcu. Mieszkańcy się na nie skarżą, ponieważ coraz częściej "nieciekawe" towarzystwo można spotkać w bramach przy tych sklepach. Może dobrym pomysłem byłoby przeprowadzenie konsultacji na ten temat w mieście, sprawdzenie jakie zdanie na ten temat mają mieszkańcy. Oczywiste jest, że mniej punktów sprzedających alkohol - kończy.

Obecnie na terenie Starego Miasta (obejmuje również m.in. Winogrady i Piątkowo) działa około 300 punktów, w których można kupić alkohol "na wynos".

Czy miasto powinno zakazywać otwierania kolejnych sklepów z alkoholem w okolicy Starego Rynku?

  • 0%
  • 0%
  • 0%

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

15℃
9℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
8.67 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro