Poznań: locha zostawiła warchlaka. Pomogli strażnicy miejscy

Poznańscy strażnicy miejscy regularnie odbierają sygnały o dzikach pojawiających się w mieście. Tym razem interwencja była jednak nietypowa. Na jednej z posesji locha zostawiła małego warchlaka. Bez opieki matki nie miał szansy na przeżycie. Strażnicy zwierzęciu pomogli.

- W okolicy naszej posesji przebywa locha dzika z dwoma prosiętami. Proszę o reakcję - takie zgłoszenie odebrali strażnicy miejscy z poznańskiego Piątkowa. Dla funkcjonariuszy nie jest to coś nietypowego. Dziki pojawiają się w mieście od lat i to właśnie strażnicy miejscy są wzywani na miejsce w takich przypadkach.

Ten przypadek okazał się jednak niestandardowy. - Strażnicy udali się na miejsce, w okolice ulicy Naramowickiej na Umultowie. Najczęściej w takich sytuacjach po dzikach nie ma już śladu, a dokładniej są tylko porozrzucane śmieci lub przeryty ogród - wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej. - Tym razem na miejscu żerowania pozostał tylko mały warchlak - dodaje.

Nie wiadomo dlaczego zwierzę zostało na posesji same. - Przeraźliwie piszczało. W pobliżu nie było żadnego dorosłego dzika. Zapadła więc decyzja, by zwierzęciu pomóc. Bez opieki matki maluch nie miał szans na przeżycie - zaznacza Piwecki.

Strażnicy interweniując w sprawie dzikich zwierząt są tylko łącznikiem między mieszkańcami a Wydziałem Zarządza Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta. To pracownicy wydziału podejmują decyzję kogo wezwać na miejsce i co zrobić ze zwierzęciem. Tutaj jednak trzeba było działać ekspresowo. - Strażnicy postanowili nie czekać na przybycie właściwych służb. Złapali warchlaka do materiałowego worka i przewieźli do siedziby referatu, a o zaistniałej sytuacji powiadomili zgodnie z procedurą WZKiB UMP - wyjaśnia Piwecki.

W referacie pojawił się łowczy, które zabrał malucha. Warchlak prawdopodobnie zamieszka w Stacji Badawczej Polskiego Związku Łowieckiego w Czempiniu. - Choć ze zdjęć może się wydawać, że warchlak był bardzo spokojny, wystarczyło na chwilę go puścić, by pokazał "rogi" - żartuje Piwecki.