Oklejają słupy trakcyjne w mieście na dziko: będą konsekwencje?
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne ma dosyć czyszczenia słupów trakcyjnych i skrzynek energetycznych z nielegalnych plakatów na własny koszt. Proponuje, by instytucje wynajmujące przestrzenie na imprezy nie udostępniały sal w przypadku nielegalnego reklamowania wydarzenia.
W piątek pisaliśmy o kolejnym przypadku oklejenia słupów trakcyjnych w mieście plakatami "na dziko". Agencja koncertowa Royal Art organizująca koncert "Abba. Miłosna opowieść symfoniczna" nie widzi problemu w tym, że plakaty znalazły się na prywatnej własności i ją szpecą. Udało nam się porozmawiać z pracownikiem agencji (o czym piszemy szerzej TUTAJ), ale nie usłyszeliśmy odpowiedzi na nasze pytania. Zwrócono natomiast uwagę, że poważniejszym problemem są ceny umieszczania plakatów na legalnych słupach informacyjnych w Poznaniu.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne cieszy się, że w walce o czystość i estetykę w mieście nie pozostaje samotne. - Wspierają nas media, wspiera nas plastyk miejski. Takie przypadki są nagłaśniane i dzięki temu kolejne firmy być może nie będą się decydować na takie nielegalne rozwiązanie, bo jest ono piętnowane - tłumaczy Iwona Gajdzińska.
Właśnie do takich instytucji MPK kieruje swój apel o pomoc w walce z nielegalnymi plakaciarzami. - Wystąpiliśmy już do Międzynarodowych Targów Poznańskich z prośbą o zawieranie w umowach z firmami wynajmującymi sale punktu o tym, że plakaty reklamujące wydarzenie powinny być umieszczane w legalnych miejscach - zaznacza Gajdzińska. - Pytanie tylko na ile jest to zapis skuteczny - dodaje.
Targom pomysł się spodobał i rzeczywiście rozważają przygotowanie nowych zapisów, ale prawdopodobnie nic to nie zmieni. W umowach prawdopodobnie nie będzie informacji o konsekwencjach dla firmy, która "się wyłamie" i będzie się reklamować "na dziko" np. na słupach trakcyjnych MPK. Bardziej złożony zapis stosuje w umowie Centrum Kultury Zamek. - W naszych umowach jasno dajemy wynajmującej firmie do zrozumienia, że w przypadku nielegalnego reklamowania swojej imprezy umowa zostanie zerwana - mówi Anna Hryniewiecka, dyrektor CK Zamek. - Jesteśmy instytucją kulturalną i kładziemy duży nacisk na dbanie o przestrzeń miejską, stąd taki zapis w umowie - dodaje. Równocześnie Hryniewiecka przyznaje, że dotąd nie zdarzyło się, by trzeba było rozwiązać umowę z takiej przyczyny.
MPK już teraz występuje na drogę prawną w przypadku firm, które niszczą infrastrukturę należącą do przewoźnika. Ale jest to niekończąca się historia - jeśli słupy uda się przywrócić do pierwotnego stanu, znajduje się kolejna firma, która wykorzystuje je jako bezpłatne słupy informacyjne. I cały proces trzeba powtarzać. - Niestety jest to też wynik ułomności naszego prawa, które umożliwia karanie wyłącznie osoby, która rozkleja plakaty, a nie firmy, która się na nich reklamuje - kończy Gajdzińska.
Przemysław Piwecki ze straży miejskiej potwierdza, że występuje problem z nielegalnym plakatowaniem. - W praktyce rzeczywiście trzeba złapać kogoś na gorącym uczynku, by ukarać go za nielegalne plakatowanie w mieście - tłumaczy Piwecki. - Zleceniodawca nie ponosi żadnej odpowiedzialności za firmę rozwieszającą plakaty. Rozwiązanie nie leży jednak wyłącznie po stronie bloczku mandatowego. Nie tędy droga, to jest skomplikowany problem miast, nie tylko Poznania - dodaje. Piwecki jako dobry przykład podjęcia próby walki z problemem podaje np. Rewal, w którym ustawiono bezpłatne słupy reklamowe, na których można wywieszać plakaty.