Poznaniacy żyją na kredyt
Zadłużony jest średnio, co dwudziesty mieszkaniec Poznania. Rekordzista ma ponad 12 milionów złotych zaległości wobec instytucji finansowych.
Z danych Biura Informacji Gospodarczej wynika, że liczba zadłużonych z roku na rok systematycznie rośnie. Problemy z długami ma ponad 35 tysięcy poznaniaków. Bardzo często się tak dzieje, że zaciąga się długi w parabankach. Zaciąga się jeden dług, drugi, trzeci i czwarty i już ni można wyjść z tej spirali - tłumaczy Lidia Leońska, rzeczniczka MOPR.
Dłużnicy, którzy regularnie nie spłacają swoich zaległości trafiają do Krajowego Rejestru Długów. W Poznaniu na czarnej liście figuruje już kilkanaście tysięcy nazwisk. To osoby, których zaległości są większe niż 200 złotych, a ich dług nie jest spłacany, co najmniej od 60 dni. To blokuje takiej osobie dostęp do kredytów, pożyczek, czy możliwości zakupu telefonu komórkowego - tłumaczy Marek Jańczyk , miejski rzecznik praw konsumenta.
Później pojawia się już tylko windykator lub komornik. Równocześnie wzrasta też liczba dłużników wobec miasta. Przez niezapłacone czynsze Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych, co roku traci ponad 10 milionów złotych. Eksmisja zawsze jest ostatecznością. Myśmy w tym roku dokonali około 180 eksmisji, ale nie wykonaliśmy 120. Każda osoba, która się do nas zgłosiła dostała szansę żeby swoją sytuację poprawić - mówi Jarosław Pucek, prezes ZKZL.
Najemcom zalegającym z opłatami miała pomóc Miejska Spółdzielnia Pracy. Dłużnicy mieli w niej zarabiać nieco ponad tysiąc złotych, a jedną trzecią obowiązkowo przeznaczać na spłatę zaległości. Z tej formy korzysta tylko 10 osób. Na razie nie wiadomo, na jakich zasadach spółdzielnia będzie działać w przyszłym roku.