Impreza w środku tygodnia? O studenckim sąsiedztwie
Nie tylko przy okazji Juwenaliów pojawia się konflikt na linii studenci-mieszkańcy. Poznaniacy skarżą się bowiem na hałas, który sąsiedzi-żacy generują. I choć generalizować nie można, część młodych mieszkańców daje się we znaki swoim sąsiadom.
Podczas tegorocznych studenckich imprez - Wielkiego Grillowania UAM i Juwenaliów docierały do nas sygnały od mieszkańców, którzy mimo że nie chcieli w imprezach uczestniczyć, musieli to robić. I to w swoich mieszkaniach. Skarżyli się bowiem na hałas, który nie dawał im spać. Jeden z mieszkańców os. Batorego (w pobliżu Wielkiego Grillowania UAM) zwrócił się nawet o odszkodowanie do władz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza za "nadmierny hałas, nieprzestrzeganie ciszy nocnej oraz zaśmiecenie terenu. Domagam się zadośćuczynienia za krzywdy moralne w formie finansowej dla organizacji publicznych".
Niektórzy poznaniacy z hałaśliwym sąsiedztwem zmagają się jednak na co dzień. Studenci mieszkają bowiem nie tylko w akademikach, ale też w wynajmowanych mieszkaniach. I choć zaznaczamy, że problem sprawia tylko część żaków (i nie tylko są to studenci!), dla ich sąsiadów jest on naprawdę duży.
Wiedzą o tym właściciele wynajmujący swoje mieszkania. - Kiedyś wynajmowałam mieszkanie studentom - mówi Anna, właścicielka mieszkania na Ratajach. - Mieszkanie było świeżo po remoncie. Zgłosiło się trzech chętnych studentów. Nie wzbudzili moich wątpliwości, deklarowali, że dużo się uczą, a na imprezy wychodzą do klubów - dodaje. - Ale po wynajęciu mieszkania okazało się, że rzeczywistość jest inna. Wydzwaniali do mnie sąsiedzi z prośbą o interwencję bo panowie przesadzali z imprezami, które niestety odbywały się w mieszkaniu. Płacić płacili, ale miała nieprzyjemności. Teraz robię casting na wynajem mieszkania i przeprowadzam dokładny wywiad z kandydatem. Odpukać, problemów nie mam - kończy Anna.
Ale nie wszyscy wynajmujący podchodzą w ten sposób do sprawy. Liczy się zysk, a dopóki student płaci, wszystko jest w porządku. - Niestety mieszkamy w bloku, w którym wszystko słychać. A jak studenci włączą swój sprzęt grający to niestety jest strasznie i o spaniu mowy nie ma - mówi Renata, starsza mieszkanka jednego z bloków. - Oni mieszkają nade mną. A kiedyś się zdarzyło, że w nocy walili do moich drzwi śpiewając jakieś piosenki. Nie wiem po co, nie otworzyłam bo się bałam - kończy.
- Na Ratajach wynajmowanych jest sporo mieszkań - mówi Iwona Ossowska, rzeczniczka spółdzielni Osiedle Młodych. - Zdarza się, że dostajemy zgłoszenia o głośnych imprezach organizowanych przez studentów. Głównie takie informacje docierają do nas po weekendzie, ale doskonale wiemy, że studenci organizują imprezy również w tygodniu - dodaje.
Ossowska wyjaśnia, że w przypadku notorycznego zakłócania ciszy nocnej, do właściciela mieszkania kierowane jest pismo. - Informujemy w nim o uciążliwości zachowania lokatorów dla innych mieszkańców. Powołujemy się wówczas na nasz regulamin. Przeważnie takie pisma przynoszą efekt. Są jednak przygotowywane tylko wtedy, gdy takie sytuacje zdarzają się często - zaznacza.
Mieszkańcy zmagający się z hałasującymi sąsiadami radzą sobie na różne sposoby. Wzywają policję, apelują do rozsądku sąsiadów, a często także... "odwdzięczają się" w ten sam sposób. I to wtedy, gdy "imprezowicze" kompletnie się tego nie spodziewają. A Wy jak radzicie sobie z imprezującymi sąsiadami? Czekamy na Wasze komentarze!
Najpopularniejsze komentarze