Plaga kradzieży rowerów w Poznaniu
W tym roku znacząco zwiększyła się ilość kradzieży rowerów w Poznaniu. Okazuje się, że złodzieje działają nie niepokojeni przez przechodniów i służby miejskie.
Od początku roku z poznańskich ulic zniknęło 680 rowerów, a przez cały ubiegły rok kradzieży rowerów było 600 - Coraz więcej ludzi kupuje też takie rowery, a to sprawia, że złodzieje chętniej wyciągają ręce po cudze mienie - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Reporter telewizji WTK wcielił się dziś w rolę złodzieja i przez kilka minut symulował kradzież roweru przy Placu Wolności. Na "złodzieja" nie zwrócił uwagi żaden z przechodniów, nie pojawiły się też miejskie służby, które powinny zauważyć kradzież na miejskim monitoringu - Niedawno na komisji bezpieczeństwa byliśmy zapewniani o zwiększeniu ilości osób, które obserwują na bieżąco te monitory - mówi Adrian Kaczmarek, radny SLD. Straż Miejska pytana o dzisiejsze zdarzenie stwierdziła, że nie obsługuje w tej chwili monitoringu. Centrum miejskiego monitoringu twierdzi, że nagranie kradzieży można otrzymać, ale nikt nie wie, jaka jest procedura jego wydania.
Aktywiści rowerowi zwracają uwagę, że najczęściej kradzione są rowery przypięte przednim kołem do rowerowego stojaka, niewielkim zabezpieczeniem są stalowe linki, a najpewniejsze jest zabezpieczenie typu u-lock. Problemem jest też wadliwe prawo - To ten próg granicy między wykroczeniem a przestępstwem. Póki co wynosi on 250 złotych, a biorąc pod uwagę wartość niektórych rowerów jest on wystarczający. Ma on być podniesiony do 400 złotych - mówi Kamila Sapikowska z Poznańskiej Masy Krytycznej.
Informacje o kradzieży rowerów trafiają do policyjnego rejestru. Nie wiadomo, ile z nich udaje się odzyskać. Mundurowi nie prowadzą takich statystyk.