Skłot przy Starym Rynku: "robię wszystko, by nie doszło do tragedii"
W kwietniu anarchiści zajęli kamienicę przy skrzyżowaniu ulic Szkolnej i Paderewskiego w pobliżu Starego Rynku. Działają tu do dziś, choć inspektorzy budowlani alarmują, że budynek grozi zawaleniem. - Robię wszystko, by nie doszło do tragedii - mówi Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Urzędnicy mają jednak związane ręce.
Oficjalne otwarcie skłotu w pobliżu Starego Rynku odbyło się w ostatni weekend kwietnia. Członkowie Kolektywu Od:zysk zajęli od lat opuszczony budynek stojący przy skrzyżowaniu ulic Paderewskiego i Szkolnej.
- W kamienicy, która od wielu lat stoi pusta, a z upływem lat została otoczona bankami i luksusowymi sklepami dla najbogatszych chcemy utworzyć dostępne dla wszystkich mieszkańców Poznania samozarządzane centrum społeczno-polityczno-kulturalne - informował przed otwarciem kolektyw.
W obiekcie odbywają się spotkania, seanse filmowe, występy artystyczne. Biorą w nich udział nie tylko członkowie kolektywu Od:zysk, ale też inni poznaniacy. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Paweł Łukaszewski, obawia się, że może tu dojść do tragedii. - Robię wszystko, by do niej nie doszło - zapewnia.
Ma jednak ograniczone możliwości. - 31 lipca przeprowadziliśmy drugą kontrolę w budynku. Członkowie kolektywu przeprowadzili prace porządkowe w obiekcie, wyłączyli z użytkowania pomieszczenia, których stan jest najgorszy. To jednak nie spowoduje, że znikną problemy z konstrukcją kamienicy - zaznacza. - Ta wciąż zagraża życiu i zdrowiu ludzi.
Już w 2008 roku PINB nakazał właścicielowi kamienicy przeprowadzenie generalnego remontu, szczególnie związanego ze wzmocnieniem konstrukcji. - Nieprawidłowości w stanie technicznym nie usunięto, a po właścicielach wszelki słuch zaginął. Nie ma z nimi kontaktu od dwóch lat. Teraz do akcji przystąpił komornik, który działa w związku z roszczeniami wierzycieli, u których właściciel kamienicy zaciągał kredyty, ale nie zmienia to faktu, że obiekt nadal jest niebezpieczny.
Łukaszewski podkreśla, że spotykał się z przedstawicielami kolektywu pięć razy. - Za każdym razem tłumaczę, że obiekt stanowi zagrożenie dla osób w nim przebywających, ale mimo to mieszkańcy nie chcą go opuścić. Mają ode mnie komplet dokumentów potwierdzających zły stan konstrukcji, ale uważają, że wcale nie jest z nią tak źle.
Inspektor apeluje do osób, które uczestniczą w spotkaniach organizowanych w skłocie o ostrożność. - O ile mieszkańcy skłotu wiedzą co im grozi, nie mam pewności czy są tego świadome osoby przychodzące tam na spotkania. W każdej chwili może komuś spaść na głowę fragment konstrukcji czy inny element wyposażenia budynku. Tam jest naprawdę groźnie, a członkowie kolektywu muszą wiedzieć, że odpowiadają również za bezpieczeństwo swoich gości - kończy.
Najpopularniejsze komentarze