Gran Turismo Polonia: impreza była źle zabezpieczona?
- Z tego, co wiem, Gran Turismo jest imprezą o charakterze pokazów i turystyczną, a nie o stricte sportowym charakterze. Skoro nie wybrano toru, który ma odpowiednie homologacje i ma odpowiednie parametry bezpieczeństwa, nie chodziło tu o wyścigi tylko o pokazanie niezwykle atrakcyjnych dla widzów marek samochodów w ruchu - mówi Stanisław Keck, wiceprezes Automobilklubu Wielkopolska.
- Reszta to regulamin imprezy, regulamin jaki podpisali właściciele tych pojazdów czyli to co wiedzieli, że wolno im zrobić, a czego nie wolno im zrobić. Z tego co wiemy niewiele osób w tym gronie posiada jakiekolwiek uprawnienia i licencje. Trudno oceniać tę imprezę. Od tego będą kompetentne komisje, kompetentne osoby - zaznacza.
Według Kecka, przy odpowiedniej prędkości aut widzowie mogli bez problemów oglądać pokazy z bliskiej odległości. - Jeżeli samochody poruszałyby się z bezpieczną prędkością nawet demonstrując takie czy inne możliwości wynikające z olbrzymich mocy pod maską, to nie byłoby to czymś rażącym - tłumaczy. - W centrach miast organizuje się pokazy, w których udział biorą kierowcy Formuły 1. Ale są to profesjonalni kierowcy, którzy mają pełną kontrolę nad tym co z tym autem się dzieje i potrafią wykorzystać moc, jaką dostają do dyspozycji. Pytanie w jaki sposób organizatorzy ograniczają ryzyko na imprezach takich jak Gran Turismo Polonia. Bo ryzyko jest zawsze, takie wypadki zdarzają się na torach Formuły 1, na torach wyścigowych. Rolą organizatorów jest zabezpieczyć trasę adekwatnie do skali wydarzeń, które mogą się zdarzyć na trasie - dodaje.
Zdaniem Kecka na Torze Poznań takiego wypadku udałoby się uniknąć. - Widzowie na Torze Poznań na pewno nie staliby przy krawężniku trasy, a więc nie byliby tak blisko toru. Oprócz tego są inne systemy zabezpieczeń. Pytanie czy na Tor Poznań przyszłoby tak dużo ludzi jak na ulicę Hlonda.
Podczas pokazów widzowie stali tuż przy ulicy jedynie za metalowymi barierkami. Na imprezach, na których samochody uzyskują spore prędkości często ustawia się betonowe bloczki zabezpieczające. - Jeśli te auta miały osiągać maksymalną prędkość 50 kilometrów na godzinę, to metalowe barierki były wystarczające. Trudno mi powiedzieć co robili kierowcy w swoich samochodach, bo tego nie widziałem. Sami wiemy, jak zmienia się Monte Carlo przed wyścigiem. Pojawiają się tam betonowe i nie tylko zabezpieczenia oraz balustrady, by zapewnić bezpieczeństwo. Więc w przypadku wyścigu metalowe barierki nie byłyby wystarczające. O ile się jednak nie mylę, to nie był wyścig - podkreśla.
Nie wiadomo czy po niedzielnym wypadku Gran Turismo Polonia ponownie odbędzie się w Poznaniu. - O tym czy jacykolwiek organizatorzy będą chcieli zrobić imprezę tego typu w Poznaniu i czy napotkają jakiś opór i utrudnienia przekonamy się. Władze miasta i służby wydające zgody na pewno będą zadawać więcej i trudniejszych pytań. Nie można też szablonowym zakazem wykluczyć wszystkiego - kończy.