Złodzieje kradną urządzenia chroniące zwierzęta
Dzikie zwierzęta ginące na drogach to prawdziwe utrapienie leśników, a także duże zagrożenie dla kierowców. Nadleśnictwo Babki zainstalowało na jednej z dróg specjalne urządzenia, które odstraszają zwierzęta. Problem w tym, że urządzenia padają łupem złodziei.
Nadleśnictwo Babki od dwóch lat testuje austriackie urządzenia odstraszające zwierzęta, kiedy przejeżdżają auta. Urządzenia zainstalowano na kilometrowym odcinku drogi Wiórek - Sasinowo - Odstrasza zwierzynę w porze nocnej w dwojaki sposób. Jeżeli światła samochodu uderzą w tę lampę z odległości 200 metrów, zostaje uruchomiony impuls świetlny w trzech kolorach - mówi Włodzimierz Wrzeszcz, leśniczy.
Oprócz promieni skierowanych w las urządzenia wydają sygnał dźwiękowy. Miejsce wybrano nieprzypadkowo. Tędy dziki, jelenie i daniele przechodzą ze swojej sypialni na żer. W 2011 roku było tu sześćdziesiąt wypadków z udziałem zwierząt. Rok później w strefie zabezpieczonej były już tylko dwa. Niestety statystyki mogą się zmieniać i to nie z powodu nieskuteczności urządzania. Ze stu umieszczonych na słupkach urządzeń, skradziono już dwadzieścia trzy - To absolutnie do niczego się nie nadaje i jest nie do wykorzystania praktycznie - dodaje Wrzeszcz.
Zdaniem przedstawiciela firmy sprowadzającej sprzęt złodzieje narażają życie kierowców. W nadleśnictwie Babki dochodziło już do śmiertelnych wypadków ludzi po zderzeniu z czworonogiem - Musimy wziąć pod uwagę, że zderzenie jelenia z pojazdem to tak jakbyśmy uderzyli w słonia, który waży cztery, pięć ton - mówi Łukasz Kurkowski z firmy Cat Traffic.
Aby ograniczyć kradzieże z ambon apelowali miejscowi księża. Bezskutecznie. Teraz w miejsce skradzionych urządzeń nadleśnictwo montuje tańsze urządzenia odblaskowe.