Pan "Niewidomy": niechlubny celebryta?
Znają go pasażerowie i pracownicy poznańskiego MPK, strażnicy miejscy, policjanci. Swoje niezadowolenie wyrażał już na różne sposoby, w tym... zaciągając hamulec ręczny w tramwaju czy używając niewybrednych wyzwisk. Profil na Facebooku, który założyli mu pasażerowie ma ponad 8000 fanów.
Jest niewidomy czy udaje? Według internautów i pasażerów komunikacji miejskiej, choć porusza się z białą laską, z niewidomym nie ma nic wspólnego. Profil na Facebooku, który założyli mu pasażerowie poznańskiej komunikacji miejskiej (TUTAJ) ma już ponad 8000 fanów. Wciąż pojawiają się tutaj nowe historie z mężczyzną w roli głównej.
- Historia wydarzyła się jakieś 2 miesiące temu. Jechałam 17 na wysokości Mostu Teatralnego. Podchodzi do mnie z laską i mówi ten swój tekścik: "Można parę groszy na jedzenie..." Jestem pedagogiem specjalnym i pracowałam kiedyś z niewidomymi, więc potrafię rozpoznać kiedy ktoś udaje. Mówię mu by nie pasożytował na ludziach tylko zabrał się do roboty. Zaczęła się pyskówka i zadzwoniłam na policję, która poinformowała mnie, że przyjedzie bo wie o jakiego oszusta chodzi. "Niewidomy" zaczął mnie szarpać używając wulgarnych słów. Kiedy prawie wyskoczyłam z tramwaju by uwolnić się od jego szarpania nasz bohater tak sprawnie zszedł za mną po schodach jakby wzrok odzyskał. Przy okazji dziękuję sympatycznemu mężczyźnie, który stanął w mojej obronie. Ludzie na przystanku otoczyli go i czekali do przyjazdu policji - pisze na FB Hania.
Iwona Gajdzińska, rzeczniczka poznańskiego MPK przyznaje, że problem z "Panem Niewidomym" przewoźnik ma od miesięcy. - Pierwsze zgłoszenie na temat tego pana mieliśmy około 1,5 roku temu - mówi. - Najbardziej na jego zachowaniu cierpią pasażerowie i motorniczy. Jako przykład mogę podać zdarzenie z początku roku, gdy przy dworcu PKS awanturował się z pasażerami w pojeździe. Motornicza chciała go wyprosić, w kolejce za tym tramwajem ustawiło się sześć kolejnych. Ostatecznie na miejscu musiał się pojawić Nadzór Ruchu i trzeba było pomóc wyprosić mężczyznę z pojazdu - wyjaśnia.
A to nie koniec. - Daleko szukać nie trzeba. Tydzień temu na al. Marcinkowskiego wszedł do tramwaju, zaciągnął hamulec bezpieczeństwa i uciekł. Zwróciliśmy się do policji z podejrzeniem o popełnieniu przestępstwa. Chcemy obciążyć tego pana kosztami za wstrzymania ruchu, bo robią się z tego już poważne kwoty - tłumaczy.
- Od dłuższego czasu nie mamy interwencji w sprawie tego pana - mówi Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej. - Kiedyś zdarzało się, że interweniowaliśmy po wezwaniach poznaniaków - dodaje. Raz mężczyzna chciał nawet... ugryźć strażnika miejskiego. - Ale to było dawno temu. W ostatnim czasie miałem okazję dwa razy obserwować tego mężczyznę w pojeździe MPK. Moim zdaniem zmienił swoje zachowanie w stosunku do tego, co było kiedyś. Nie zaczepia ludzi laską, nie jest taki nachalny. Gorzej gdy następuje wymiana zdań - dodaje. Wtedy zdarzają się wulgaryzmy, o czym doskonale wiedzą sami pasażerowie.
- Swoją niesamowitą historię z niewidomym przeżyłam z 4 miesiące temu, gdzieś na wysokości teatralki. Pamiętam ten dzień jak dziś. Jechałam z moim dziadkiem, spokojnie, bez żadnych sensacji... aż tu nagle do tramwaju wsiadł pan, z plecaczkiem supermena (czy coś tego pokroju), ubrany nawet całkiem, całkiem, z białą "lolą" i oczywiście kawałkiem plastikowej butelki. Zaczął swoją przechadzkę po tramwaju, prosząc o jakiś pieniążek. Mój dziadek, bohater całego tramwaju... krzyknął do niego "ej ty! przestań udawać! ostatnio wsiadałeś do auta pod szpitalem! Mieszkasz w Śremie! ja ciebie znam! Nawet zbierasz pieniądze w szpitalach, od schorowanych ludzi! SPIER***** Z TEGO TRAMWAJU!", do tego udzieliła się pewna kobieta, która twierdziła, że ostatnio chodził nawet u niej w bloku i zbierał pieniądze... I w tamtym momencie, niewidomy dostał takiego wku****nia, że aż wiedział gdzie siedzi mój dziadek, doleciał do niego i zaczął rzucać wyzwiskami patrząc mu się prosto w oczy zbulwersowany, pierwszy raz chyba wiedział jak ma wysiąść z tramwaju, nie potykając się... cóż! - pisze K.
Piwecki apeluje do poznaniaków, by nie pomagali osobom zbierającym pieniądze - czy to w pojazdach komunikacji miejskiej czy na ulicach. - Takie osoby uzyskują duże sumy dzięki swoim działaniom i niestety, nawet gdy zostaną ukarani, po prostu opłaca im się wrócić do żebrania bo zbierają dużo pieniędzy. Wspierać osoby potrzebujące należy przez zajmujące się nimi organizacje - kończy.
Z podobnym apelem zwracają się pasażerowie. - Uprzejmie donoszę że Pan niewidomy za pieniążki zebrane do swojego kubeczka kupował w Biedronce 10! ( dziesięć ) batonów czekoladowych. Jak ktoś jest biedny i nie ma za co żyć to nie wydaje kasy na batony. Zastanówcie się 3 razy zanim mu coś dacie - pisze jedna z pasażerek.
A Wy też mieliście ciekawą historię z "Panem Niewidomym"? Czekamy na Wasze komentarze!
Najpopularniejsze komentarze