Górna Wilda: sklep sprzedaje dopalacze?
Mieszkańcy poznańskiej Wildy alarmują, że w ich dzielnicy od kilku miesięcy działa sklep z dopalaczami, w którym regularnie zaopatrują się młodzi ludzie. Sanepid już w kwietniu przeprowadził tu kontrolę i nie wykrył niedozwolonych substancji w sprzedawanych produktach.
Przy ulicy Górna Wilda od kilku miesięcy działa sklep, w którym według mieszkańców okolicy można kupić dopalacze. - Codziennie rzesze młodych ludzi (bardzo młodych) odwiedza ten sklep, krążą pod sklepem zaopatrują się w towar, a następnie przesiadują w okolicznych bramach z "saszetkami" - pisze jeden z mieszkańców Wildy, który chce pozostać anonimowy. - Sprawa została zgłoszona już trzykrotnie na policję, po raz ostatni w dniu 24 maja. Punkt wciąż prosperuje. Po pierwszym zgłoszeniu sklep zamknięto na kilka dni, jednak mimo wywieszki, że zamknięte sklep nadal funkcjonował. Jednocześnie sprawę zgłoszono w Sanepidzie w Poznaniu - dodaje.
Zdaniem poznaniaka przy sklepie dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. - Młode dzieciaki próbują wymusić na przechodniach pieniądze lub oferują na sprzedaż różne przedmioty, najprawdopodobniej pochodzące z kradzieży bądź rzeczy rodziców - wyjaśnia. - Podobno kilka dni temu w okolicach sklepu młody chłopak został zabrany przez karetkę z objawami padaczki, chwilę przed tym ktoś widział jak wychodził ze sklepu z dopalaczami - kończy.
Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji przyznaje, że sprawa sklepu z Górnej Wildy jest znana policji. - W połowie kwietnia Sanepid przeprowadzał tam kontrolę. Pobrano próbki sprzedawanych produktów i nie wykryto w nich niedozwolonych substancji - tłumaczy Borowiak. - Dlatego sklep wciąż działa. Oczywiście reagujemy na każdy sygnał od mieszkańców i pojawiamy się w sklepie - dodaje.
Paweł Śliwa z wydziału Higieny Pracy w powiatowym Sanepidzie przyznaje, że rzeczywiście w sklepie przy Górnej Wildzie przeprowadzano kontrolę, która nie wykazała niedozwolonych substancji. - Wchodzenie do sklepu i patrzenie na towary znajdujące się na półkach mija się z celem. Aby ponownie wykonać badania pod kątem dopalaczy muszą być ku temu odpowiednie przesłanki. Jeśli będziemy dostawać sygnały od policji, że w danym sklepie znajdują się dopalacze, wówczas może zapaść decyzja o przeprowadzeniu kontroli - tłumaczy. Jak się okazuje, tego typu badania należą do bardzo kosztownych.
Przypomnijmy, że na początku roku w Poznaniu przeprowadzono kontrole w sklepach, w których podejrzewano, że sprzedawane są dopalacze. W jednym ze sklepów znaleziono substancje zastępcze (czyli dopalacze). Sanepid nałożył na właściciela sklepu karę pieniężną w wysokości 50 tysięcy złotych. Gdyby w próbkach znaleziono narkotyki, wówczas sprawą zajęłaby się policja. W przypadku dopalaczy działa natomiast właśnie Sanepid.
Najpopularniejsze komentarze