Koziegłowy: tysiące pocisków w lesie, prace się przedłużą
Nawet do końca roku może potrwać oczyszczanie lasu pomiędzy Koziegłowami i Kicinem z niewybuchów. Planowo prace miały potrwać do końca czerwca, ale saperzy znajdują tu ogromne ilości pocisków. - To najbardziej zanieczyszczony teren, jaki w życiu widziałem - mówi Piotr Bik z firmy Explosive, która przeprowadza prace.
6 marca w lesie pomiędzy Koziegłowami i Kicinem rozpoczęły się prace saperskie. Na tym terenie od lat zalega mnóstwo niewybuchów, które są niebezpieczne dla spacerowiczów. Do naszej redakcji w marcu docierały informacje od okolicznych mieszkańców, którzy potykali się o sznurki rozwieszone na terenie lasu. Ich zdaniem były niebezpieczne.
Już wtedy firma Explosive, która przeprowadza oczyszczanie terenu informowała, że ludzie wchodząc do lasu o powierzchni 85 hektarów sami narażają się na niebezpieczeństwo. Wstęp jest tam bowiem zabroniony. Zgodnie z planem teren miał być niedostępny dla mieszkańców okolicy do 30 czerwca. Dziś jednak wiadomo, że prac nie uda się zakończyć do tego dnia.
- Okazuje się, że jest to najbardziej zanieczyszczony niewybuchami teren, jaki w życiu widziałem - mówi Piotr Bik z firmy Explosive. - Do tej pory udało nam się oczyścić 1/4 terenu, czyli nieco ponad 20 hektarów. Liczymy, że maksymalnie od 5 czerwca z tego terenu bezpiecznie będą mogli korzystać mieszkańcy. Musimy jeszcze dokończyć tu prace - wyjaśnia.
Pozostałych 60 hektarów wciąż czeka na wizytę saperów. - Okazuje się, że jest tu mnóstwo pocisków. Największe ważą 70 kilogramów, tych najmniejszych jest zdecydowanie mniej. Na najbardziej zanieczyszczonym fragmencie lasu znaleźliśmy prawie 1000 pocisków artyleryjskich, nie mówiąc o zapalnikach i innych elementach. Ryjemy jak krety, znajduje się tu sporo dołów, a w nich mnóstwo odłamków.
Problemem jest głębokość, na jakiej znajdują się pociski. - Zakładana głębokość wydobycia pocisków to 30 cm. Ale w niektórych miejscach wiemy, że pociski są głębiej. Musimy uzyskiwać dodatkowe pozwolenia, by je wyciągać, a na to potrzebny jest czas. Chcemy to zrobić porządnie, a nie po łebkach - zaznacza. - Kolejny kłopot to niszczenie niewybuchów na poligonie w Biedrusku. Zniszczenie 10 pocisków to co innego niż zniszczenie 1000 takich elementów.
Oprócz pocisków do tej pory znaleziono 4 tablice rejestracyjne (prawdopodobnie z kradzionych samochodów), pistolet oraz... plastikową butelkę z materiałem wybuchowym. - Ktoś ją tutaj zostawił. Prawdopodobnie była to osoba, która chciała coś "majstrować" przy pociskach. Przecież ten las słynie w całym kraju z ogromnych ilości pocisków. I przez to mamy wypadki. Rocznie w Polsce przez takie głupie zabawy ginie nawet 15 osób, a 40 zostaje rannych.
- Apeluję, aby nie wchodzić na oznakowany teren, na którym pracują saperzy. Gdy zakończymy pracę na pierwszym fragmencie, na pewno zostanie on udostępniony mieszkańcom - kończy Bik.
Najpopularniejsze komentarze