Poznaniak chce być... najsłynniejszym fotoradarem w Polsce
Na portalu YouTube coraz większą popularnością cieszą się krótkie nagrania, których głównym bohaterem jest... człowiek fotoradar. Można go spotkać przy poznańskich ulicach, ale nie tylko. Odwiedza również sklepy, w których zaopatruje się w złoty trunek.
Człowiek fotoradar, jak sam o sobie pisze, "postanowił wspomóc polski budżet - By żyło się nam Polakom lepiej, ponieważ mimo ogromnej ilości fotoradarów wciąż powiększa się słynna dziura budżetowa".
Poprawę kondycji finansowej kraju wziął sobie do serca i ruszył na poznańskie ulice, by "robić zdjęcia" kierowcom przekraczającym dopuszczalną prędkość. W kwietniu pojawił się m.in. na Trasie Katowickiej, na której obowiązuje obecnie ograniczenie prędkości do 50 km/h. Kierowcy widząc nietypowy fotoradar zwalniali, a jeden nawet postanowił się zatrzymać.
Człowiek fotoradar pojawił się także na Torze Poznań podczas wyścigów samochodowych, kontrolował prędkość pociągów na dworcu kolejowym, a także osób jeżdżących gokartami przy Kinepolis na Franowie.Przejechał się również poznańską bimbą.
To wszystko w ramach "pracy". A co po niej? - Żeby się nie stresować, że i tak emerytura w wieku 77 lat będzie licha, fotoradar korzysta z życia odpoczywając przy dobrym zimnym napoju - wyjaśnia.
Nie jest to pierwsza tego typu akcja w Poznaniu. Już w 2010 roku przy poznańskich trasach można było zobaczyć człowieka fotoradar. Był to pomysł jednego z portali internetowych na pokazanie, że fotoradary, które stoją na polskich ulicach w zatrważającej ilości, nie chronią naszego bezpieczeństwa, a są jedynie maszynkami do zarabiania pieniędzy.


