Naramowicka: obawa przed bezdomnymi
Bezdomni koczują w garażach przy ulicy Naramowickiej. Mieszkańcy sąsiednich budynków obawiają się o swoje bezpieczeństwo.
Bezdomni pojawili się przy ulicy Naramowickiej kilka lat temu. Najpierw koczowali na tyłach domu mieszkalnego, teraz przenieśli się do garaży. Pracownicy warsztatu ślusarskiego twierdzą, że są przez bezdomnych regularnie okradani. Mieszkańcy czują się zagrożeni, ponieważ bezdomni pod wpływem alkoholu wszczynają bójki i obnażają się.
MOPR oferował im pomoc, ale nie chcieli z niej skorzystać. Ci państwo nie oczekiwali od nas dachu nad głową. Natomiast poinformowaliśmy ich, z jakiej pomocy z naszej strony mogą skorzystać - mówi Lidia Leońska, rzecznik MOPR.
Wzywane przez mieszkańców służby miejskie są bezradne. Jak zapewnia straż miejska - ile razy funkcjonariusze pojawiają się na ulicy Naramowickiej nikogo nie zastają. A reagują na każde zgłoszenie od mieszkańców. Do przeprowadzki próbowała namówić bezdomnych również policja. Bezdomni przyjmują pomoc na miejscu jednak nie chcą się stąd wyprowadzić - mówi podinsp. Andrzej Borowiak, rzecznik Wielkopolskiej Policji.
Bezdomni w takich miejscach w grupie czują się bezpiecznie. Mogą też bezkarnie pić alkohol. Właściciel terenu, czyli ZKZL, próbował bezskutecznie zabezpieczyć teren. Jeśli sąsiedzi nie przypilnują, żeby w odpowiednim momencie zadzwonić na policję dochodzi do wyłamywania drzwi lub uszkodzenia pomieszczeń, które są zamurowane - mówi Jarosław Pucek, dyrektor ZKZ.
ZKZL prowadzi właśnie rozmowy z organizacją społeczną, która ma stworzyć w tym miejscu punkt pomocy. Planujemy szeroko zakrojona pomoc dla ludzi bezdomnych, ubogich i uzależnionych. W tym się specjalizujemy - mówi Marian Rogowski z Fundacji Jesus Christ Security. Rozmowy na temat wynajęcia budynku pomiędzy fundacją a ZKZL trwają Fundacja chciałaby tu stworzyć w przyszłości punkt terapeutyczny i przedszkolny.
Najpopularniejsze komentarze