Na plażę: strzeżoną, czy niestrzeżoną?
W poniedziałek na termometrach w Poznaniu możemy zobaczyć nawet około 30 stopni Celsjusza. Ma to być ostatni tak ciepły dzień w najbliższym czasie w naszym mieście. Warto więc wykorzystać go na wodny odpoczynek. Jak się okazuje, część poznaniaków ryzykuje i zamiast strzeżonych kąpielisk wybiera te bez ratownika. Dla niektórych kończy się to tragicznie.
Jedna z poznańskich strzeżonych plaż znajduje się nad Jeziorem Strzeszyńskim. - 1,5 miesiąca i jak do tej pory nie mieliśmy żadnej interwencji - mówi ratowniczka pracująca nad jeziorem. Nie wszystkim jednak strzeżone kąpieliska się podobają. - Jest tam za dużo dzieci, po prostu za duży tłok - mówi jeden z odpoczywających nad jeziorem. - Ja czuję się bardzo bezpiecznie, nie potrzebuję ratownika - dodaje kolejny poznaniak korzystający z dzikiego kąpieliska.
Ratownicy przypominają jednak, że w przypadku wypadków w wodzie, mają związane ręce. - Jeśli ktoś się topi na niestrzeżonym kąpielisku i my pójdziemy go ratować, a w tym czasie utopi się ktoś na strzeżonym kąpielisku to my odpowiadamy właśnie za osobę korzystającą ze strzeżonego kąpieliska - tłumaczy Klaudia Pawlak, ratowniczka WOPR.
Na kąpielisko strzeżone decydują się przede wszystkim rodziny z dziećmi. - Dzieci są tutaj najbezpieczniejsze - mówią Piotr i Kuba z Poznania. - Większa uwaga na dzieciaki. Chyba jest bezpieczniej - dodaje Maciej.
Policjanci z komisariatu wodnego nie mogą karać za kąpiel na niestrzeżonym kąpielisku. - Jeżeli w danym miejscu nie ma ustanowionego zakazu kąpieli, my nie mamy możliwości egzekwowania prawa. Taki zakaz wydaje Urząd Miasta lub np. Sanepid - wyjaśnia podkomisarz Dariusz Białkowski, komendant Komisariatu Wodnego Policji w Poznaniu.
W tym roku w naszym województwie utonęło już 20 osób.