Lech przerwał passę ponad 600 minut bez gola
Fenomenalne interwencje Jasmina Buricia, fatalny stan murawy i rewolucja w składzie pozwoliły Lechowi Poznań szczęśliwie pokonać Śląsk Wrocław 2:0.
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do piłkarzy Śląska Wrocław, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i stworzyli sobie kilka sytuacje pod bramką Jasmina Buricia. Szczególnie groźne były dośrodkowania Sebastiana Mili i rajdy Łukasza Madeja, które obrońcy Lecha zatrzymywali głównie faulami. W 24. minucie w sytuacji sam na sam z Buriciem znalazł się Waldemar Sobota, ale poznański bramkarz wyszedł z tego pojedynku zwycięski.
W szeregach Lecha widoczny był tylko Aleksander Tonev, który groźnie strzelał sprzed pola karnego na bramkę Mariana Kelemana i ambitnie grający Szymon Drewniak. A ostatnie wyniki podopiecznych Mariusza Rumaka skomentowali kibice. - Wy koszulki wypełniacie, na boisku w ch*** gracie - taki transparent pojawił się na płocie sektora zajmowanego przez fanatyków Kolejorza.
Drugą połowę poznaniacy rozpoczęli z Artiomem Rudnevem w składzie i reprezentant Łotwy przyczynił się do odmienienia losów spotkania. W 51. minucie Rudnev wbiegał w pole karne, ale nie mogąc oddać strzału zdecydował się na podanie w kierunku Bartosza Ślusarskiego. Skacząca po fatalnej murawie piłka przypadkowo zahaczyła o nogę Piotra Celebana i wpadła do bramki Śląska. Lechici wyszli na prowadzenie, ale styl gry nadal pozostawiał wiele do życzenia.
Śląsk mógł wyrównać natychmiast po wznowieniu gry. Jednak dobre dośrodkowanie Sebastiana Mili z rzutu wolnego w pole karne minęło piłkarzy Śląska, a chwilę później strzał głową Sebastiana Dudka fantastycznie obronił Jasmin Burić. Goście mieli rzut rożny, po którym strzelał głową Przemysław Kazimierczak, ale piłka minęła bramkę Lecha.
Poznaniacy próbowali zwiększyć rozmiary prowadzenia, ale Rudnev nie wykorzystał idealnego podania od Vojo Ubiparipa i straci piłkę przed polem karnym Śląska. A strzały Toneva mijały bramkę gości lub skutecznie interweniował Keleman. W kolejnych minutach podopieczni Oresta Lenczyka zepchnęli Lecha do obrony, ale ich akcje zatrzymywały się na Buriciu. Bośniak dobrze wychodził do dośrodkowań, kierował obroną Lecha, a w 91. minucie ponownie popisał się fenomenalną interwencją broniąc strzał Dalibora Stevanović z kilku metrów.
W 94. minucie Piotr Celeban przypadkowo zatrzymał strzał na bramkę ręką, a sędzia Dawid Piasecki pokazał mu czerwoną kartkę i podyktował rzut karny. Wynik spotkania pewnym uderzeniem ustalił Artiom Rudnev. - Najważniejsze było zwycięstwo, a nad stylem musimy pracować - mówił po meczu trener Lecha, Mariusz Rumak.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
Bramki: Piotr Celeban (51. min. samobójcza), Artiom Rudnev (90. min. rzut karny)
Żółte kartki: Injac - Madej, Elsner, Socha
Czerwona kartka: Celeban (90-za zagranie ręką)
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 17000
Lech: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Hubert Wołąkiewicz (72. Mateusz Możdżeń) - Dimitrije Injac (61. Ivan Djurdjević), Szymon Drewniak - Vojo Ubiparip, Sergei Krivets (46. Artiom Rudnev), Aleksandar Tonev - Bartosz Ślusarski
Śląsk: Marian Kelemen - Tadeusz Socha (84. Łukasz Gikiewicz), Piotr Celeban, Przemysław Kaźmierczak, Mariusz Pawelec (65. Patrik Mraz) - Rok Elsner, Sebastian Dudek - Waldemar Sobota (76. Dalibor Stevanović), Sebastian Mila, Łukasz Madej - Cristian Diaz