Ksiądz Ignacy i kilkaset udanych egzorcyzmów
- Dziś już nie rozmawiam z szatanem - mówi ksiądz Ignacy Rapior, egzorcysta z Poznania.- Nie ma sensu. On tylko pluje nienawiścią. Jedyne, co do niego mówię to "ty musisz odejść". I on odchodzi.
OPĘTANI
Ksiądz Ignacy, kiedy zaczynał karierę egzorcysty, niewiele wiedział o demonach. Uczył się na studiach angelologii i demonologii- i tyle. Miał też wykłady o opętaniu na ascetyce, jeszcze przed święceniami. - Nigdy nie myślałem, że będę godnym bycia egzorcystą - mówi ksiądz Ignacy. - Ale żyłem bardzo bogobojnie i świątobliwie i pewnie dlatego zostałem wybrany. Bo wobec szatana może stanąć tylko mocno wierzący, oddany Bogu duchowny. Szatan jest bardzo silny i sprytny. Trzeba mu przeciwstawić bardzo czyste serce.
Po studiach ksiądz Ignacy był wikarym, proboszczem, ojcem duchownym w seminarium, a potem - rezydentem w poznańskiej Farze, gdzie spowiada do dziś. Kiedy w 2000 roku zapadła decyzja ordynariusza archidiecezji poznańskiej, by mianować go egzorcystą, zdumiał się nie na żarty.
- Takie zezwolenie dostaje tylko prezbiter, który ma wiedzę, roztropność, nieskazitelność życia. Nie może też być nerwowy - tłumaczy ksiądz Ignacy. - Musi umieć zachować spokój wobec opętanego, inaczej szatan go zje jak bułkę z masłem. Szatan straszy, pluje, bluzga i obraża. Trzeba umieć nie dać się sprowokować, a ja to potrafię. Choć nie od początku byłem taki dzielny.
Był rok 2000. Egzorcyści byli w kościele czymś nowym. Ksiądz Ignacy uczył się egzorcyzmów z książek, głównie włoskich, ale i od księdza Mariana Piątkowskiego, jedynego wówczas egzorcysty w Wielkopolsce. - Nie tylko z tej lektury zdobywałem wiedzę o upadłych aniołach - mówi ksiądz Ignacy. - Ale też brałem udział w sobotnich egzorcyzmach ludzi opętanych, jakie od lat odbywają się w Poznaniu. Na początku byłem zszokowany. To są straszne widoki. Jak ktoś nie jest dość opanowany, to naprawdę może się przestraszyć egzorcyzmów. Opętanego przez szatana trzyma zwykle aż sześciu bogobojnych mężczyzn, mimo, że opętany jest skrępowany. Ma związane nogi i ręce, a i tak ma w sobie niezwykłą siłę. Potrafi on pluć, drapać, kopać z nadludzką siłą. Ale ja się tym nie przejmuję i nie boję się go. Mam w sercu Boga, a moją rolą jest modlenie się. Nie rozmawiam już ze złymi duchami. Po co? Kiedyś próbowałem, pytałem ich o imię, o to, dlaczego weszli w tego człowieka i go niszczą, ale albo się ze mnie naśmiewali, albo mnie obrażali. Ilu ja się wulgaryzmów nasłuchałem... Dzisiaj nie pytam już o nic, tylko mówię - szatanie ,musisz odejść. On odchodzi, choć nie zawsze. Czasem człowiek potrzebuje jednego zabiegu oczyszczania, a czasem kilku. Zależy, czy się modli, czy chce się pozbyć szatana ze swego serca. W sumie mam na swoim koncie kilkaset udanych egzorcyzmów. W ubiegłym roku przyjąłem 43 osoby. A to bardzo wyczerpujące zajęcie.
MIAŁAM W SOBIE SZATANA
Tych lżej opętanych ksiądz przyjmuje u siebie w domu. Zawsze ma kogoś do pomocy, choćby rodzinę nawiedzonego. Zdarza się, że nawiedzony jak tylko wchodzi do mieszkania księdza Rapiora, widzi święte księgi, stułę, krzyż- ucieka, albo chce uciekać. Trzeba go przytrzymać, bo to szatan nie chce mieć nic wspólnego z symbolami kościoła. Ktoś, kto przytrzymuje osobę ze złym duchem w sercu, zakłada zwykle rękawiczki. Bo nawiedzony drapie, paznokcie wykrzywia, jak szpony, a siłę ma wtedy przeogromną. To szatan się buntuje. Nie chce odejść. Nie znosi, kiedy czyta mu się Pismo Święte, nie cierpi, kiedy choremu na głowę kładzie się święty krzyż, czy jakąś relikwię. Dobrze mu w ciele ofiary.
- Miałam w sobie szatana - mówi Hanna Marciniak, mieszkanka Poznania. - Po czym to poznawałam? Bardzo źle wiodło mi się w życiu. Nic mi się nie udawało. Podejmowałam same złe decyzje. Stale bolała mnie głowa, często chorowałam. Czekała mnie operacja nogi. Wchodziłam w nieudane związki z facetami. W końcu poszłam do wróżki z pytaniem; co jest ze mną nie tak? Czemu wszystko robię źle? A ona na to, że powinnam iść do egzorcysty, księdza Ignacego. A przy okazji mam zapytać, czy to, co ona robi jest bardzo złe - czy Bóg się na nią nie gniewa? Bo ona wróży nie dla wielkich pieniędzy, tylko po to, żeby utrzymać dorosłą niepełnosprawną córkę.
Tak trafiłam do księdza Ignasia - mówi pani Hania. - Pamiętam, że położył mi rękę na głowie i zaczął się modlić. Ja płakałam, nie umiem powiedzieć, dlaczego. Przyłożył mi krzyż do czoła. Nagle mnie olśniło. Poczułam, że otwieram się na Boga. Że już nie chcę być sama, chcę być z nim, jemu się zawierzyć.
Co się zmieniło w jej życiu po egzorcyzmach? - Wszystko - uśmiecha się pani Hania. - Przestałam chorować, odnalazłam szczęście. Zmieniłam pracę i choć wtedy zarabiałam 5000 miesięcznie, a teraz mam 1300 - to nie zamieniłabym tamtego życia na to. Mam teraz dobre stosunki z córką, a do księdza Ignasia chodzę na egzorcyzmy co najmniej dwa razy do roku.
- Niech pani napisze, żeby ci, co chcą popełnić samobójstwo, spróbowali egzorcyzmów - prosi pani Hania. Wiem, że ksiądz Ignacy przyjmuje wielu pacjentów ze skierowania od psychiatrów, którzy sami przyznają, że już nie umieją pomóc. Ksiądz nie robi zabiegów, zanim nie wypowie się lekarz, bo on nie wchodzi w drogę medycynie. - Czasem naprawdę to szatan kieruje ludzi w stronę ciemności. Nie muszą umierać. Może kogoś w ten sposób uratujemy?
Marcin chciał się zabić wiele razy. Właściwie dlatego, żeby przeżyć poszedł służyć na ministranta. - Tylko w kościele czułem się dobrze - opowiada. - Poza nim stale byłem zły, wszystko mnie bolało, a na świat patrzyłem czerwonymi z nienawiści oczami. Przeszedłem wiele egzorcyzmów. Jest dobrze, ale muszę uważać na pokusy szatana. Dbać o siebie. Co się ze mną działo w czasie zabiegów? Nie wiem. Słyszałem tylko, że gadałem obcymi językami.
- To się często zdarza - potwierdza ksiądz Ignacy Rapior. - Chorzy mówią po hebrajsku, włosku, niemiecku. Dobrze, jak tylko mówią, gorzej, jak krzyczą. A dlaczego szatan wchodzi w ich ciała? To zależy, co w życiu robili. Czy usuwali ciążę? Czy grzeszyli, kradli, robili złe rzeczy? Często to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Objawy są na początku takie same - niechęć do religijności, lęki, strachy, objawy paniki, wielki życiowy niepokój, bóle żołądka, czasem gardła. Powodem bywa też to, że ktoś korzystał kiedyś z usług reiki czy wahadełka, w ogóle okultyzm otwiera drogę szatanowi.
A kiedy wiadomo, że szatan wyszedł z człowieka? - On się najpierw żali; ciężko mi tutaj, pali mnie wszystko, nie chcę tej modlitwy, potem słabnie, a jak ucieka, to twarz ofiary nagle łagodnieje, robi się jasna, spokojna - wyjaśnia ksiądz Ignacy. - Przestają się naprężać, mieć spazmy. Od razu wiem- szatan sobie poszedł.
Ksiądz mówi ogólnie; szatan, ale złych duchów jest więcej. Jest duch smrodu i duch złości, wielu ich jest. Czemu są złe? Bo same chciałyby być Bogami i rządzić światem, a że nie mogą, to niszczą chociaż pojedynczych ludzi. Obrażają się na księdza Ignacego, krzyczą na przykład "zniszczę cię", "ty czarnuchu", "zabiję cię". Czasem nawet opętani wyciągają ku niemu pięści, ale w końcu one zawsze opadają. - Bo Bóg musi zwyciężyć - mówi ksiądz Ignacy spokojnie. I się uśmiecha, łagodnie, dobrym ciepłym uśmiechem człowieka, który pomógł wielu ludziom, obojętnie, czy wierzymy w Boga, czy też nie.
Najpopularniejsze komentarze