Os. Kosmonautów: ptak uwięziony w kanale wentylacyjnym
Przez pięć dni pokiereszowany gołąb "wzywał" pomocy z kanału wentylacyjnego bloku nr 14 na osiedlu Kosmonautów. Uratowały go dwie lokatorki, które nie mogły się pogodzić z cierpieniem ptaka.
Wszystko zaczęło się 2 sierpnia. Koleżanka pani Małgorzaty usłyszała przeraźliwy pisk dobiegający z kanału wentylacyjnego umieszczonego przy jej mieszkaniu. Nie wiedziała co powoduje niepokojący dźwięk.
Mimo upływu godzin i dni piski nie ustawały. Koleżanka nie mogła, jeść, pić, ani spać - mówi Małgorzata Grala. Gdy tylko wchodziła do łazienki, natychmiast zaczynało się piszczenie, zawodzenie i przeraźliwe wydawanie z siebie dźwięków przez jakieś stworzenie - wyjaśnia.
Początkowo kobiety nie wiedziały jak pomóc, jak zakładały - ptakowi. W niedzielę, po spędzeniu pięciu dni w kanale wentylacyjnym nastąpił szczęśliwy moment - ptak został uwolniony. Ściągnęłyśmy kratkę zabezpieczającą kanał wentylacyjny z nadzieją, że ptak sam wyjdzie - zauważa Grala. I tak się stało. Gdy koleżanka obudziła się w niedzielę rano i poszła do łazienki, wykończony gołąb siedział na brzegu kanału wentylacyjnego - relacjonuje. Dała mu wody, by doszedł do siebie. Dziś trafi do azylu dla ptaków.
Co ciekawe mieszkanie koleżanki pani Grali mieści się na drugim piętrze 12-piętrowego wieżowca. Ptak musiał spaść na wysokość drugiego piętra - podkreśla Grala. Możliwe, że kratki na zewnątrz budynku nie są odpowiednio zabezpieczone i ptaki dostają się do środka - dodaje.
Zdaniem pracowników działu technicznego os. Kosmonautów, ptak mógł się dostać tak nisko przez otwór kominowy, a nie kratki wentylacyjne. Jeśli mamy aż tak dużo mieszkań w pionie, otwory wentylacyjne muszą być dosyć spore - mówi pracownik działu technicznego. Mają nawet 15X20 cm. W czasie deszczu, czy wiatru zdarza się, że ptaki się w nich chowają i możliwe, że ten po prostu spadł. Ja pracuję tu bardzo długo i nigdy wcześniej nie słyszałem o takim przypadku - dodaje.