Kotorowski: Trzeba ciężko pracować!
Bramkarz Krzysztof Kotorowski w środowym spotkaniu z Juventusem Turyn zaliczył kilka świetnych interwencji. Przedstawiamy wywiad z zawodnikiem po awansie do 1/16 LE.
Krzysztof Kotorowski im bardziej ma pod górkę tym prezentuje się lepiej. Zdradź nam receptę sukcesu "Kotora", który dziś jest bohaterem Poznania.
Przede wszystkim trzeba ciężko pracować i to jest najważniejsze. Bez pracy nie ma nic, a ja zawsze ciężko pracuje i tak jak powiedziałem jakiś czas temu, mój czas nadejdzie. Cieszę się z sukcesu.
W końcówce było bardzo nerwowo i mogło się zrobić z 1:0 nawet 1:3. Gdy wybroniłeś jeden, drugi raz, co czułeś.
Mógł paść taki wynik, ale po to stoję w bramce Lecha. Miałem również sporo szczęścia, którego zabrakło nam w spotkaniu w Turynie.
Jaka była widoczność z bramki?
Dla bramkarza są to bardzo ciężkie warunki, a ja od tygodnia męczę się z grypą i zaliczyłem jeszcze dwa spotkania w podobnych warunkach. Piłka była bardzo śliska od śniegu, a widoczność była tak słaba, że każda interwencja to było pewne ryzyko.
Jak złapałeś piłkę w 90 minucie?
Piłka była bardzo śliska, ręce zmarznięte, ale postanowiłem wyjść i zaryzykować w tym zamieszaniu w polu karnym. Jeszcze gdy stałem na linii pomyślałem sobie, że nikt mi nie strzeli i się udało.
W pewnym momencie pokazywałeś, że boli ręka. Czy wszystko dobrze?
Przy jednym z rzutów rożnych wsparłem się na jakimś zawodniku i się trochę wygięła. Adrenalina zadziałała i wytrzymałem do końca. Może jutro będzie bolało?
Wyobrażasz sobie siebie za parę lat, który siedzi w fotelu i tak wspomina: wyeliminowałem Juventus z pucharów, załatwiłem awans...
Dla mnie najważniejsza jest gra w piłkę i jeszcze nie myślę o sportowej emeryturze. Teraz muszę odpocząć, poczekać do niedzieli, a później wyjazd do Salzburga i walka o pierwsze miejsce w grupie. To będą dwa ciężkie mecze.
Myślisz już, kogo pokonać w 1/16 Ligi Europejskiej?
Jeszcze nie. To jeszcze zbyt wcześnie. Musimy się skupić na dokończenie roku ze zwycięstwami, a jak będziemy wracać z Salzburga możemy sobie porozmawiać o rywalach.