Poznań - przystankiem na żeglarskim szlaku
Samotny rejs Wartą aż do Bałtyku- to sposób Ślązaka, pana Jacka Filipkowskiego na udany urlop. Bo prawdziwa przygoda - jak mówi - jest dużo ciekawsza niż wylegiwanie się na plaży. Przedziurawione dno żaglówki zmusiło go jednak do dłuższego przystanku w Poznaniu.
Wolny czas można spędzić na wiele sposobów. Jednym z nich jest podróżowanie...łódką. Od soboty 43 letni mieszkaniec Gliwic, Jacek Filipkowski, żegluje Wartą. W ciągu 2 tygodni chce dotrzeć "Ślicznotką" do Bałtyku. "Ślicznotka" to mała, biało-niebieska żaglówka. Wyprawę niespodziewanie przerwało jednak przedziurawione dno "towarzyszki podróży".
Naprawa uszkodzonego dna potrwa kilkanaście godzin. A gdy uda się je już naprawić, pan Jacek znów będzie mógł złapać wiatr w żagle. Koszt łódki to 1500 zł. Do tego trzeba doliczyć cenę silnika - wydatek rzędu 300 zł oraz serwis, kolejne 200 zł. Wielu wolałoby na jego miejscu pojechać na wczasy za granicę. Pan Jacek wybiera jednak pływanie. Robi to od kilku lat. Już teraz planuje kolejne wodne wyprawy. Oczywiście będzie płynąć sam - bez rodziny i przyjaciół. Choć ci martwią się o niego, to w rejs zawsze wypływa wyłącznie ze "Ślicznotką".
Pan Jacek dziś wieczorem ma wyruszyć w dalszą podróż z prądem Warty.