Radni decydują o losie Sołacza
Na dzisiejszej sesji Rada Miasta głosuje m.in. nad projektem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla części Sołacza. Dokument, który pozwala na budowę tam nowego osiedla willowego budzi szeroki protest. - W tej chwili chodzi o zabezpieczenie terenu - mówi Lech Mergler z "My-Poznaniacy". - Trudno zabezpieczyć teren, który jest prywatny - odpowiada szef klubu PO w Radzie Miasta Wojciech Kręglewski.
Miasto chce przyjąć nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla rejonu w sąsiedztwie parków Sołackiego i Wodziczki. Przewiduje on powstanie tam osiedla willowego. Protestują przeciw temu organizacje społeczne, osiedlowi radni i wielu mieszkańców Poznania. Chcieliby, aby znajdujące się w obszarze wschodniego klina zieleni nieużytki zostały zamienione na park.
- Kliny zieleni powinny być święte. Są kluczowymi terenami zielonymi w mieście, spełniają ważne funkcje społeczne i ekologiczne. - mówi Lech Mergler, lider Stowarzyszenia "My-Poznaniacy". Wskazuje, że pod postulatem ochrony terenu przed deweloperem podpisało się już kilka tysięcy poznaniaków. - W tej chwili chodzi o zabezpieczenie terenu. W planowaniu przestrzennym zabezpiecza się go na 100 lat a nie na 5. Nie podejmuje się decyzji nagle, bo się pojawia inwestor. - dodaje.
- Trudno zabezpieczyć teren, który jest prywatny. Gdyby miasto chciało budować tam otwartą zieleń, musiałoby go wykupić. - odpowiada szef klubu PO i Komisji Polityki Przestrzennej w Radzie Miasta Wojciech Kręglewski. Dodaje, że chociaż w jego klubie podczas głosowania nad planami urbanistycznymi nie obowiązuje dyscyplina, spodziewa się przyjęcia dokumentu. - Inaczej inwestor może uzyskać odszkodowanie, ponieważ wszystkie dotychczasowe plany mówią o powstaniu w tym miejscu zabudowy mieszkaniowej. - wyjaśnia Kręglewski. Zapewnia, że plan przewiduje zachowanie zielonego charakteru okolicy: na 900-metrowych działkach 60 procent ma stanowić zieleń, a tylko 20 procent mogą zająć budynki. - Ale plany zagospodarowania nic nie mówią o jakości stawianych obiektów. - martwi się Mergler.
Poważnie zadłużony Poznań zyskałby na budowie osiedla duże wpływy z podatku od nieruchomości. Czy protest mieszkańców przeciw nowym willom na Sołaczu nie jest po prostu podyktowany chęcią trzymania wysokich cen własnych domów? - Argument o podatku od nieruchomości jest fałszywy. Miasto od wielu lat ulega agresji inwestycyjnej. (...) Ogólnym problemem w Poznaniu jest to, że nie bierze się pod uwagę wpływu planowanych inwestycji na budynki już istniejące. - twierdzi Lech Mergler. Wojciech Kręglewski odpowiada: - Przecież jeżeli na tym terenie powstanie wysokiej jakości zabudowa, to sąsiednie parcele tylko zyskają. - Szef Komisji Polityki Przestrzennej przypomina zarazem, że we wtorek Rada będzie głosować też nad planem zagospodarowania działki, na której stoi skłot Rozbrat: - Trudno uważać, że komuna anarchistyczna w sąsiedztwie podnosi wartość nieruchomości. (...) Czy my mamy tworzyć miasto pod dyktat anarchistów i alterglobalistów? Poznań jest konserwatywnym miastem i dzięki temu wygląda jak wygląda.
Przeciwnicy nowych willi na Sołaczu domagają się odrzucenia proponowanego projektu planu i uchwalenia nowego, przewidującego utworzenie w tym miejscu terenów zielonych i rekreacyjnych. - Dobrym rozwiązaniem jest współpraca podmiotów publicznych i prywatnych. Można powołać fundację zieleni na Sołaczu i pozyskiwać środki na zagospodarowanie terenu. Nie będzie to możliwe, jeśli radni oddadzą jutro ten teren deweloperowi. (...) Jeżyce wymagają rewitalizacji.- mówi lider Stowarzyszenia "My-Poznaniacy".
Zdaniem Lecha Merglera, urzędnicy postępują wokół działek na Sołaczu stronniczo i popełniają błędy. - Sugerowanie, że tylko jedna strona ma rację, a druga jest skorumpowana jest nieuczciwe i nie prowadzi do kompromisu. - odpowiada radny Kręglewski.
Najpopularniejsze komentarze