Bunt w poprawczaku był zaplanowany
Jak donoszą dziennikarze Gazety Wyborczej - ubiegłoroczny bunt w poprawczaku był dobrze przemyślany i zaplanowany. Z relacji zeznań jednego z wychowawców, które składał w czwartek w sądzie wynika, że wychowankowie doskonale wiedzieli co niszczyć i czym najlepiej rzucać w policjantów.
Do buntu doszło w sierpniu ubiegłego roku w Zakładzie Poprawczym przy Wagrowskiej. Grupa wychowanków nie otrzymała przepustek, co wywołało u nich duże zdenerwowanie. Zaczęli więc niszczyć przedmioty znajdujące się w poprawczaku. Podpalili też szafki materace oraz zdewastowali toaletę i pokoje. Pisuarami i umywalkami rzucali w funkcjonariuszy.
Według zeznań złożonych wczoraj przed sądem, wychowankowie planowali ucieczkę już w południe tego dnia. Pomysł jednak upadł. Dyrektor twierdzi, że podopieczni zakładu doskonale wiedzieli co podpalić, żeby było dużo dymu. Część z nich miała już doświadczenia w wszczynaniu buntów z innych zakładów.
Wychowankowie usłyszeli zarzuty spowodowania pożaru i dokonania zniszczeń na terenie placówki. Czworo z nich przyznało się do winy jeszcze przed procesem. Dostali karę od dwóch lat do trzech i pół roku więzienia.