Co trzecia ofiara śmiertelna na polskich drogach to pieszy
Kolejny śmiertelny wypadek na przejściu dla pieszych w naszym mieście zmusza do refleksji. Statystyki są niepokojące: co czwarty ranny na drogach to pieszy. Jeszcze gorzej jest w przypadku ofiar śmiertelnych: co trzecia z nich jest pieszym uczestnikiem ruchu drogowego. Czy czujemy się bezpiecznie?
Większość wypadków z udziałem pieszych uczestników ruchu drogowego ma miejsce w miejscach, w których teoretycznie powinni oni czuć się bezpiecznie - na przejściach dla pieszych oraz skrzyżowaniach.
W czwartek, około godziny 19, doszło do kolejnego śmiertelnego wypadku w naszym mieście. Tym razem na ulicy Szwedzkiej. Kierowca potrącił 61-letniego mężczyznę, który wszedł na przejście dla pieszych między Ikeą a marketem Carrefour na czerwonym świetle. Zginął na miejscu.
Podobne wypadki miały miejsce na skrzyżowaniu ul. Zamenhofa i Obrzyca w listopadzie ubiegłego roku. Samochód potrącił tam śmiertelnie 67-letnią kobietę, która przechodziła przez ulicę na przejściu dla pieszych. Owe przejście nie posiada sygnalizacji świetlnej i przez to jest niebezpieczne. Dwa tygodnie później na tym samym przejściu samochód potrącił dziecko. Przebieg wydarzeń był bardzo podobny: na dwupasmowej jezdni przed zebrą zatrzymał się jeden samochód. Kobieta wyszła na ulicę i wtedy na drugim pasie z dużą prędkością uderzył w nią inny pojazd.
Statystyki są nieubłagane, tylko od września do końca listopada 2009 roku na wielkopolskich drogach doszło do 1400 wypadków, w których zginęło 111 osób. Aż 38 ofiar to piesi. W 2008 roku doszło do przeszło 15 tysięcy wypadków z udziałem pieszych. Choć w przypadku wczorajszej tragedii, trudno mówić o winie kierowcy (pieszy przechodził przez zebrę na czerwonym świetle), to w wielu przypadkach właśnie nieprawidłowe zachowanie kierowców skutkuje wypadkami.
Choć od 2000 roku ilość wypadków na przejściach dla pieszych powoli maleje, wciąż dochodzi do takich tragedii jak ta czwartkowa. Kierowcy w dalszym ciągu mają problem z ustępowaniem pierwszeństwa przechodniom. Tylko w 2008 roku na przejściach dla pieszych zginęło 295 osób, a blisko cztery i pół tysiąca zostało rannych.
Często winę za wypadki na drogach ponoszą również piesi. W 2008 roku 6215 wypadków z 15 tysięcy było spowodowanych właśnie przez nich. Zginęło ponad tysiąc osób, a 5363 zostało rannych. Najliczniejszą grupą pieszych, którzy powodują wypadki drogowe są dzieci w wieku szkolnym (7-14 lat). To właśnie jesienią i zimą najczęściej dochodzi do takich tragedii. Często po zmroku piesi poruszają się po ulicach bez elementów odblaskowych na ubraniach. Kierowca nie ma możliwości zahamowania, gdy w ostatniej chwili widzi człowieka na drodze.
Policja przedstawia statystyki, które mogą pomóc "niereformowalnym" kierowcom w ściągnięciu nogi z gazu. Żaden samochód, nieważne jak bardzo nowoczesny, nie zareaguje na hamulec automatycznym zatrzymaniem się. Przy dopuszczalnej prędkości w mieście 50 km/h, pojazd porusza się w tempie 14 m/s. Całkowita droga hamowania to około 26 metrów (gdy jest sucho) i nawet 50 metrów (gdy jest ślisko). Samochód jadący z prędkością 90 km/h hamuje znacznie dłużej. Na suchej jezdni jest to 70 metrów, a na śliskiej nawet 140.
Owe statystyki dają wiele do myślenia nie tylko kierowcom, którzy powinni jeździć wolno i ostrożnie, ale też pieszym. Dbajmy o to, by być widocznym na drogach, szczególnie po zmroku. Odblaski nie kosztują wiele, a mogą uratować nam życie.