Smutne informacje z poznańskiego ZOO. "Skończyło się tym, że Malinki już nie ma."
Radna domaga się wyjaśnień.
O sprawie informuje Radio Poznań. Sytuacja dotyczy Malinki. To szkocka krowa znana bywalcom Starego Zoo, w tym roku wraz z Jagódką trafiła do Nowego Zoo, gdzie zapewniono jej bardziej komfortowe warunki życia. Radna Ewa Jemielity z PiS ma wątpliwości i domaga się wyjaśnień. "To wzbudziło wątpliwości wśród pracowników ogrodu zoologicznego, ponieważ ten wybieg był tuż obok zagrody z wilkami. Nie wyobrażam sobie komfortu psychicznego tych zwierzaków sąsiadujących z zagrodą dla wilków" - mówi radna. Dodała, że zwierzę przeszło też zabieg związany z kopytami ze względu na nieodpowiednie podłoże. "Skończyło się tym, że Malinki już nie ma. W tym samym czasie dokonywano kastracji gnu, które też nie przeżyło"- dodała radna, która domaga się wyjaśnień i przeprowadza kontrolę.
Do sprawy w rozmowie z dziennikarzami odniósł się Remigiusz Koziński z Nowego ZOO. "Śmierć każdego mieszkańca ogrodu zoologicznego traktujemy poważnie" - podkreśla. Dodaje, że przeprowadzono już sekcję zwłok. "Wykazała powiększone serce i właśnie problemy związane z krążeniem w związku ze zbyt małą ilością ruchu w poprzednim miejscu zamieszkania Malinki i zbyt dużą ilością jedzenia. Efekt był taki, że po prostu serce w pewnym momencie nie wytrzymało"- tłumaczy.
Jak przekazał przedstawiciel ZOO zabieg korekcji racic był wykonywany u obu krów dwa dni wcześniej. "Nie wiem, czy to mogło mieć negatywny wpływ, ale zabieg korekcji racic zawsze się wykonuje w takich sytuacjach"- podkreśla Koziński. Dodaje, że zwierzęta mają sporą nadwagę, stąd decyzja o przeniesieniu na większy wybieg do Nowego ZOO. Z kolei, jak przekazał temat wilków jego zdaniem nie miał tu znaczenia, jak mówił nie zauważono, by krowy zachowywały się niespokojnie.