Koty żyły pod jednym dachem z właścicielami i odchodami. Niewyobrażalny smród i syf
Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt podjął kolejną interwencję.
Tym razem interwencja dotyczyła skrajnie zaniedbanych kotów. W mieszkaniu było tyle kocich odchodów, że kobiety z Fundacji podczas interwencji nie mogły dać kroku. Po mieszkaniu chodziły koty z zaropiałymi oczami i uszami.
- Kilkadziesiąt kotów żyjących razem ze swoimi właścicielami w brudzie, smrodzie i swoich odchodach. Podłoga, łóżka, szafki kuchenne klejące się od moczu i odchodów. Koty z tryskającą biegunką, wymiotujące i załatwiające się pod siebie. Niektóre z nich miały taki obrzęk węzłów chłonnych, że ich głowy wyglądały jak napompowane piłki. Ropa z uszu, ropa z oczu, całe we własnych odchodach. Amoniak gryzł w oczy. Sumienie nie gryzło natomiast właścicieli. Dla nich wszystko było OK. No, może przyjechałyśmy chwilę za szybko bo przecież tu "tylko trzeba trochę posprzątać" - napisała w mediach społecznościowych Fundacja Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
Jak się okazało, tragedia kotów trwała miesiącami. Z brudnego od odchodów mieszkania zabrano 27 kotów.
- To kolejna taka interwencja. Kolejni ludzie, którzy gdzieś kompletnie pogubili rozróżnianie dobra od zła. Pomaganie z krzywdzeniem. To co dziś zastałyśmy to znęcanie w czystej postaci. Nie wiemy ile z tych kotów umarło w męczarniach. Ich koszmar się już skończył i nie powróci - relacjonowała w Fundacja WIOZ.
Najpopularniejsze komentarze