Do kościoła po alkomat
W niedzielę można było się zaopatrzyć w darmowy alkomat. Rozdawali je w Kościele Podwyższenia Krzyża Św. na Jeżycach. Kierowcy ustawiali się w kolejce. Aby rozdzielić sprawiedliwie alkomaty pomiędzy wiernych, księża urządzili losowanie.
Rozdawanie alkomatów było częścią ogólnopolskiej akcji "Alco-casco", zainicjowanej przez producenta jednej z polskich wódek. Włączyli się do niej duszpasterze oraz Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. Księża z Poznania przygotowali 400 podręcznych alkomatów. Liczba chętnych na to urządzenie znacznie przewyższyła ich oczekiwania.
Akcja "Alco-casco" ma na celu przypomnienie, że nawet 0,2 promila alkoholu we krwi uniemożliwia, w świetle obowiązującego prawa, prowadzenie pojazdu. Według policyjnych danych, za nieznaczne przekroczenie tej ilości w zeszłym roku zatrzymano prawie 25 tys. osób. Nie to jest jednak najważniejsze. W tym samym czasie nietrzeźwi kierowcy wzięli udział w ponad 6 tys. wypadkach, w których zginęło 748 osób.
Jak tłumaczą inicjatorzy "Alco-casco", wielu z 20 mln polskich kierowców otarło się o tzw. syndrom "nieświadomej nietrzeźwości". Pojawia się on wówczas, gdy ktoś spożywa w ciągu 24 h alkohol, wydaje mu się, że poziom stężenia alkoholu w jego krwi spełnia prawne wymogi, ale nie sprawdził tego alkomatem. Według badań organizatorów "Alco-casco", co piątemu polskiemu kierowcy, który pije alkohol co najmniej raz w miesiącu, zdarzyło się prowadzić samochód bez pewności co do jego stężenia we własnej krwi. Często ktoś czuje się na siłach prowadzić samochód, ponieważ "nie jest pijany". Jednak częstą przyczyną wypadków są spowolnione reakcje osób, spowodowane małymi ilościami alkoholu. Zlecone statystyki jednocześnie pokazały, że 71% kierowców zrezygnowałoby z prowadzenia pojazdu w chwili, gdyby wiedziało, że przekroczyło przepisowe stężenie 0,2 promila alkoholu we krwi. Podręczny alkomat w większości samochodów mógłby więc przyczynić się do istotnego spadku liczby wypadków.
